Wielka rywalizacja wielkich skoczni. Vikersund ściga się z Planicą o rekord świata

Planica przez lata miała największą skocznię narciarską na świecie. W 2011 roku otwarto jednak zmodernizowany obiekt w Vikersund pozwalający na jeszcze dalsze loty. Słoweńcy postanowili odpowiedzieć tym samym i także powiększyli swoją Letalnicę.

W tym artykule dowiesz się o:

Od piątku do niedzieli Puchar Świata w lotach narciarskich będzie gościł w Norwegii. Dawniej Vikersund widniało w kalendarzu pucharowego cyklu bardzo nieregularnie, zwykle raz na dwa, trzy lata. W ostatnich sezonach wszystko się jednak zmieniło i teraz kibice z wielką niecierpliwością wyczekują każdych kolejnych zawodów w norweskiej miejscowości - to właśnie tam lata się najdalej. Organizatorzy z Norwegii nie są jednak jedynymi, którzy chcą mieć możliwość pochwalenia się największym obiektem. Nieco w cieniu rywalizacji skoczków toczy się walka organizatorów.

Coraz dalsze loty zawsze elektryzowały publiczność i samych zawodników. "Mamucie" obiekty są powiększane od dekad, a granice możliwości skoczków przesuwają się coraz dalej i dalej. Jeszcze dwadzieścia lat temu każde przekroczenie 200 metrów było wydarzeniem, a teraz taka odległość nie robi już na nikim wrażenia. Palmę pierwszeństwa pod względem wszystkich kolejnych rekordów bardzo długo dzierżyła Planica. To właśnie tam w 2005 roku rozegrano konkurs uznawany przez wielu za najciekawszy w historii, w którym Bjoern Einar Romoeren uzyskał aż 239,5 metra.

Legendarna Letalnica to chluba Słoweńców. Informacje o norweskich planach przebudowy wspomnianej skoczni w Vikersund były więc dla nich swoistym rzuceniem rękawicy. Norwegowie nie poprzestali na planowaniu i w 2011 roku radykalnie przebudowali swój obiekt. Era okazjonalnego rozgrywania zawodów w Vikersund dobiegła końca, a nowoczesna skocznia z miejsca zaczęła wzbudzać wielkie emocje. Norwegia od razu otrzymała prawa do organizacji mistrzostw świata w lotach. Co więcej, to właśnie tam padła magiczna granica 250 metrów, nieosiągalna w Planicy.

Na efekty nie było trzeba czekać długo. Słoweńcy od razu zabrali się do pracy i w 2014 roku, ledwie trzy lata po Norwegach, przebudowali swoją Letalnicę deklarując, że od tej pory to ich obiekt znów będzie tym największym. Ubiegły sezon nie przyniósł jednak powrotu rekordu świata do Planicy - Peter Prevc uzyskał tam wprawdzie 248,5 metra, ale wcześniej w Vikersund Anders Fannemel lądował o trzy metry dalej.

Wyścig dwóch miejscowości z największymi skoczniami świata trwa nadal. Po gruntownych modernizacjach z 2011 i 2014 roku w najbliższych latach raczej nie należy spodziewać się kolejnych radykalnych prac przy powiększaniu obu obiektów, ale jednocześnie mało realne jest aby ktokolwiek odpuścił. Posiadanie największej skoczni to duma i prestiż, więc zapewne prędzej czy później i w Planicy i w Vikersund ktoś wpadnie na pomysł dalszego przebudowywania tamtejszych "mamutów" w pogoni za biciem kolejnych granic i rekordów.

Przy okazji niedawnych mistrzostw świata w lotach norweskie media podjęły temat lotów na odległość 300 metrów. Fizycy mówią wprost - jest to realne jeśli tylko będzie skocznia, która na to pozwoli. Wielu byłych zawodników uważa, że stanie się to już za nie więcej niż dwadzieścia lat. Można więc się spodziewać, że wyścig Vikersund i Planicy będzie trwał nadal. A może włączyć się w niego ktoś jeszcze? Na razie pozostaje nam cieszyć się najbliższym weekendem, gdy w Norwegii rozegrane zostaną aż trzy konkursy, w których być może znów padnie rekord świata. W marcu odpowiedź Słoweńców - również trzydniowe zawody, tym razem na Letalnicy.

Zobacz wideo: Andrzej Stękała: Jestem szczęśliwy. Dziękuję wszystkim

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: