Szymon Łożyński: Na koniec pamięta się te dobre chwile. Trenerze, dziękujemy! (komentarz)

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Grzegorz Momot /
PAP / Grzegorz Momot /
zdjęcie autora artykułu

Polskich skoków nie byłoby w światowej czołówce bez dwóch osób, Adama Małysza i Łukasza Kruczka. Po ośmiu latach drugi z wymienionych kończy pracę w roli trenera Polaków. Warto pomimo nieudanego sezonu pamiętać, ile skoki zawdzięczają Kruczkowi.

W tym artykule dowiesz się o:

Dwa złote medale Igrzysk Olimpijskich w Soczi, Puchar Świata, mistrzostwo świata w Val di Fiemme, dwa brązowe medale drużyny w mistrzostwach globu, siedem miejsc zespołu na podium i 18 triumfów Biało-Czerwonych w indywidualnych konkursach Pucharu Świata. Wśród obecnie pracujących szkoleniowców nie byłoby łatwo znaleźć wielu trenerów, którzy mogliby pochwalić się tak bogatym CV.

Łukasz Kruczek był i jest trenerem wybitnym. Z zawodników, którzy w konkursach drużynowych drżeli o awans do drugiej serii, stworzył zespół walczący w wielu zawodach o pucharowe podium. Z kolei na imprezach mistrzowskich Biało-Czerwoni regularnie walczyli o medale. Najbardziej zapadły nam w pamięć krążki zespołu na mistrzostwach globu w Val di Fiemme i Falun, ale przecież już w Libercu (2009 rok) drużyna otarła się o podium (czwarte miejsce). Niewiele zabrakło także polskiemu zespołowi, by wywalczył medal w konkursie drużynowym na IO w Soczi (czwarta pozycja).

Były skoczek potrafił znakomicie dotrzeć przede wszystkim do Kamila Stocha. To właśnie pod wodzą Kruczka zawodnik z Zębu zaczął odnosić największe sukcesy. Od pierwszej wiktorii w karierze na Wielkiej Krokwi kariera Stocha nabrała rozpędu i dopiero zakończony w niedzielę obecny sezon był pierwszym od sześciu lat, w którym główny zainteresowany ani razu indywidualnie nie stanął na podium.

Ostatnie miesiące, które delikatne rzecz ujmując nie były idealne dla Stocha i jego kolegów, nie mogą zasłonić a nawet przysłonić tego co dokonał Kruczek. Urodzony w Buczkowicach szkoleniowiec był przede wszystkim świetnym organizatorem. Kadra miała zapewnione najlepsze warunki i specjalistów. Trener nie bał się nowinek technicznych i śmiało wprowadzał je w życie. Dla wielu kolegów po fachu Kruczek powinien być także wzorem do naśladowania w kontaktach z mediami. Trener zarówno po sukcesach jak i porażkach otwarcie rozmawiał z dziennikarzami. Dopiero w ostatnich miesiącach relacje uległy pogorszeniu, kiedy do mediów wyciekły informacje o zakończeniu pracy 40-letniego szkoleniowca z reprezentacją Polski przed oficjalnym ogłoszeniem decyzji.

Kruczek jest ceniony poza granicami kraju. Polak był poważnym kandydatem na szkoleniowca fińskiej kadry. Wielokrotnie pozytywne komentarze odnośnie jego pracy padały z ust tak wybitnych szkoleniowców jak Mika Kojonkoski, Alexander Stoeckl czy Hannu Lepistoe. Trudno polemizować z tymi pochwałami, skoro płyną one od jednych z najwybitniejszych trenerów w historii skoków narciarskich. Sport nie lubi jednak stagnacji. W związku z tym, po tylu latach owocnej współpracy nić porozumienia pomiędzy Łukaszem Kruczkiem a jego podopiecznymi wyczerpała się. W trudnym momencie poznaliśmy jednak wielkość trenera 2014 i 2015 roku. Absolwent AWF Katowice, widząc że nie wyciśnie więcej ze swoich zawodników, nie chciał zostać dłużej, mimo że PZN nie wykluczał takiego rozwiązania, i zrezygnował z pracy z kadrą.

Mądrość w podejmowaniu decyzji, odwaga, świetna umiejętność zarządzania grupą- te cechy doprowadziły Kruczka i jego podopiecznych do sukcesów. Nie pozostaje nic innego jak podziękować trenerowi za wiele momentów wzruszeń, które dostarczyli pod jego wodzą skoczkowie i wierzyć w to, że jego następca, najprawdopodobniej Stefan Horngacher, przynajmniej powtórzy takie osiągnięcia.

Szymon Łożyński [urlz=../../../inne/szymon-lozynski]Przeczytaj więcej tekstów tego autora --->> [b]Zobacz wideo: Adam Małysz: nowy trener przyniesie przełom dla Stocha

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A. [/urlz][/b]

Źródło artykułu:
Komentarze (0)