Tym razem w skokach narciarskich przed kolejną walką o Kryształową Kulę do największych zmian doszło nie w przepisach, a wśród osób zarządzających tą dyscypliną. Po wielu latach Miran Tepes zrezygnował z funkcji wicedyrektora PŚ w skokach narciarskich Waltera Hofera.
Słoweniec był przede wszystkim odpowiedzialny za zapalenie zielonego światła zawodnikom, które uprawniało skoczka do odepchnięcia się od belki startowej. Praca Tepesa niejednokrotnie wywoływała sporo kontrowersji. Jeszcze za czasów Adama Małysza polscy kibice zarzucali Słoweńcowi, że puszczał "Orła z Wisły" w skrajnie niekorzystnych warunkach. Gdy sukcesy zaczął osiągać Kamil Stoch, takie głosy nie ucichły.
- Niesłusznie, jego praca była właśnie postrzegana, jako próba pomocy synowi czy rodakom - stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskich skoczków.
Zarzuty wobec Tepesa pojawiały się nie tylko z Polski. Skandynawowie czy Niemcy także nieprzychylnym okiem patrzyli na decyzje głównego zainteresowanego.
ZOBACZ WIDEO Aleksandra Socha: mam ogromny medalowy głód (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Coraz większa presja spowodowała, że Miran Tepes był już zmęczony swoją pracą - podkreślił Kot, zwracając przy tym uwagę na jeden szczegół: - Przeceniamy osobę, która zapala zielone światło zawodnikom. Od kilku lat przed rozpoczęciem konkursu jury ustala korytarz powietrzny (wiatr minimalny i maksymalny). Zielone światło można zapalić tylko wtedy, gdy podmuchy mieszczą się w tym korytarzu. Owszem Miran Tepes mógł chwilę poczekać na poprawę warunków, ale puszczenie skoczka do startu nie zależało od jego widzimisię.
Słoweniec przed objęciem funkcji wicedyrektora PŚ był skoczkiem narciarskim. W rywalizacji o Kryształową Kulę zadebiutował w sezonie 1979/1980. Łącznie startował przez trzynaście lat, w tym czasie ośmiokrotnie stając na pucharowym podium, ale nigdy nie wygrywając konkursu. Tepes wystąpił także na trzech kolejnych igrzyskach olimpijskich (Lake Placid, Sarajewo i Calgary), przywożąc z Kanady srebrny medal wywalczony wraz z kolegami w rywalizacji drużynowej.
W ostatnim swoim konkursie w karierze Słoweniec zajął 43. miejsce podczas lotów narciarskich w Planicy. Ze zmagań na obiektach mamucich były już asystent Waltera Hofera ma jednak miłe wspomnienia, ponieważ na koniec sezonu 1984/1985 stanął na drugim stopniu podium w klasyfikacji łącznej lotów narciarskich.
Nowym wicedyrektorem PŚ został Borek Sedlak. Czech, podobnie jak jego poprzednik, wcześniej także był skoczkiem narciarskim. - Zmianę należy ocenić na plus. Tej dyscyplinie przyda się świeża krew. Wymienianie kadr świadczy dobrze o włodarzach FIS-u - pochwalił Rafał Kot, dodając: - Konkurs drużynowy w Wiśle Borek Sedlak przeprowadził świetnie. Mimo silnych porywów wiatru rywalizacja odbyła się z jednej belki, co przy takich warunkach jest nie lada wyzwaniem.
Tegoroczna edycja Letniego Grand Prix w skokach narciarskich jest poligonem doświadczalnym dla Czecha. Na razie nasz południowy sąsiad radzi sobie w nowej roli, ale na prawdziwą ocenę jego pracy przyjdzie czas po pierwszym pełnym sezonie zimowym.