Maciej Kot wrócił na szczyt. "Trener mi zaufał i od początku na mnie stawia"

PAP / Andrzej Grygiel
PAP / Andrzej Grygiel

Maciej Kot, który przez dwa ostatnie lata miał problemy z formą, wrócił na szczyt. Po trzech konkursach Letniej Grand Prix pozostaje liderem klasyfikacji generalnej cyklu. Choć bardzo cieszy się z powrotu do formy, umie zachować zdrowy dystans.

Po roku spędzonym w Kadrze B, nowy szkoleniowiec Stefan Horngacher przywrócił Macieja Kota do Kadry A. Zaufanie, którym obdarzył 25-letniego zawodnika i wprowadzone zmiany treningowe, szybko zaprocentowały.

Po trzech konkursach z cyklu Letniej Grand Prix Maciej Kot utrzymuje pozycję lidera klasyfikacji generalnej. W Courchevel i Wiśle odniósł zwycięstwa, a w Hinterzarten znalazł się na drugim miejscu, ex aequo ze Stefanem Kraftem.

- Zwycięstwo w Courchewel pomogło mi przede wszystkim psychicznie. Utwierdziło mnie w przekonaniu, że to co robimy, jest dobre. To kolejny krok na przód i cieszę się, że zadziałało to pozytywnie, a nie negatywnie - mówi Maciej Kot w wywiadzie, zamieszczonym na oficjalnej stronie Polskiego Związku Narciarskiego.

- Wiedziałem co mam zrobić, bo trener postawił przede mną jasny plan. Chodziło o to, żeby realizować zadania postawione przez trenera - takie zadaniowe skakanie bardzo lubię. Wtedy mam jasność, co mam zrobić - dodaje.

Forma Macieja Kota w ostatnich trzech latach przypomina prawdziwą sinusoidę. W sezonach 2012/13 i 2013/14 w Pucharze Świata zdobywał kolejno 460 i 398 punktów.

Po sezonie olimpijskim, w trakcie którego zajął wysokie siódme miejsce na igrzyskach, przyszło załamanie formy. Sezon 2014/15 zakończył z zaledwie 17 punktami na koncie. Wtedy trener Łukasz Kruczek podjął decyzję o przesunięciu go, wraz z Dawidem Kubackim, z Kadry A do Kadry B, prowadzonej przez Macieja Maciusiaka. Kolejny sezon przyniósł pewną poprawę.

- Znowu pojawiła się radość skakania, którą miałem na igrzyskach. Jest trochę swobody i luzu. I tego fajnego "Maćka Fightera", który na zawodach zawsze potrafił skoczyć. Są jeszcze pewne braki, których nie było na IO w Soczi, ale na poprawę przyjdzie jeszcze czas – zapowiadał Kot w rozmowie z WP SportoweFakty po styczniowym konkursie w Zakopanem.

- Ten "Maciek Fighter" pomału wraca. Bardzo bym chciał na stałe wrócić do czołówki. Chciałbym, żeby moje wyniki satysfakcjonowały zarówno mnie, jak i kibiców. Żeby moje skoki były jeszcze dłuższe i dawały lepsze miejsca. Bo to najbardziej raduje kibiców - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski znów zdobędzie medal na igrzyskach? Padły szczere słowa

Z czego wynikały wcześniejsze problemy? Ciekawe spojrzenie na tę sprawę przedstawił nam Adam Małysz.

- Kadry A i B trenują trochę inaczej. Maciek z Dawidem złapali pewną iskierkę i teraz po prostu skaczą lepiej. Z Maćkiem był jeszcze jeden problem. Trenerzy mieli do niego spore pretensje, że za bardzo się udzielał medialnie i często zaniedbywał różne obowiązki. Nastąpił tam lekki konflikt - wyjawił przed rokiem Małysz w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty.

- Myślę, że zachowanie to wynikało stąd, że w kadrze zawsze byli dużo bardziej rozpoznawalni zawodnicy - Kamil Stoch i Piotrek Żyła. Siłą rzeczy dwóm pozostałym mogło być trochę żal i chcieli stać się bardziej medialni. Wtargnęło tu pewne pogubienie. Obaj zostali zdegradowani i dostali kopniaka, ale teraz widać, że dało to pozytywne efekty - zauważył.
[nextpage]Jeszcze bardziej pozytywne efekty dało Maciejowi Koto przyjście Stefana Horngachera. Tak szybkich postępów w tak krótkim czasie sam pewnie się nie spodziwał.

- Myślę, że przede wszystkim zeszły sezon był lepszy. Dużo lepszy niż ten 2014/15. Wyciągnąłem z niego wnioski. Można powiedzieć, że poszedłem za ciosem i kontynuowałem dobrą pracę. Zmienił się trener, zmieniła się grupa szkoleniowa i zmienił się troszkę pomysł na to wszystko. Treningi motoryczne są zupełnie inne. May też więcej czasu na regenerację. Bardzo zmieniły się również sprawy techniczne - wyjawia Maciej Kot w rozmowie z pzn.pl.

- Od początku byłem pozytywnie nastawiony i realizowałem zadania postawione przez trenera. Teraz przynosi to rezultaty. Trener obdarzył mnie zaufaniem, bo wybrał mnie do składu kadry i od początku stawia na mnie w zawodach. Atmosfera jest naprawdę super. Wiemy, co mamy robić. Wszystko idzie w dobrym kierunku - zapewnia.

Mimo trzech znakomitych startów w zawodach Letniej Grand Prix i objęcia pozycji lidera klasyfikacji generalnej cyklu, Kot zachowuje spokój i zdrowy dystans. Przypomina, że nie ma to dużego znaczenia, bo najważniejszy jest sezon zimowy.

- Nie ma co wprowadzać huraoptymizmu, że jest teraz super i można leżeć, a w zimie też będzie dobrze. To nic nie znaczy. W zimie trzeba skakać tak, jakby lata nie było. Jest Puchar Świata i mistrzostwa świata i tak trzema wszystkim zarządzać, żeby ta zima też była dobra - podkreśla Kot.

- Zwycięstwo w "generalce" w lecie praktycznie nic nie daje, dlatego myślę, że nie będziemy startować we wszystkich konkursach. Myślę, że takie odpuszczenie w pewnym momencie, spokojne treningi, przygotowanie sprzętu i przygotowanie motoryczne do zimy jest dla mnie ważniejsze niż startowanie w zawodach - zaznacza.

Autor na Twitterze:
Źródło artykułu: