Biało-Czerwoni we wtorek wieczorem chcieli odbyć trening na Wielkiej Krokwi. Centralny Ośrodek Sportu w Zakopanem przekazał jednak, że obiektów nie uda się przygotować, ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne. Decyzja rozgniewała asystenta trenera Thomasa Thurnbichlera, Macieja Maciusiaka.
- Mówiono o złej pogodzie, tymczasem tam wszystko wyglądało na gotowe. Wyciągi działały, stoki zostały udostępnione do użytku już wcześniej. Chcieliśmy trenować i usłyszeliśmy, że nie można. Tłumaczono to pogodą, ale chcieliśmy skorzystać z obiektu jeszcze przed wysokimi temperaturami. Wszystkim nam powinno zależeć na stworzeniu jak najbardziej komfortowych warunków do treningu dla zawodników. Tutaj tego zabrakło - mówi WP SportoweFakty Maciej Maciusiak, asystent Thomasa Thrunbichlera.
"Szkoda, że dopiero teraz"
W czwartek podjęto decyzję o otwarciu wszystkich obiektów, oprócz Wielkiej Krokwi. - Jesteśmy gotowi i czekamy na odpowiednie warunki pogodowe, żeby przygotować Wielką Krokiew na styczniowe zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. W ośrodku można korzystać ze wszystkich skoczni kompleksu na Średniej Krokwi, ale na razie pogoda nie pozwala na to, by podobnie było na Wielkiej Krokwi – mówi nam Sebastian Danikiewicz, dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem.
- Szkoda, że to stało się dopiero po nagłośnieniu sytuacji. Mogliśmy wykorzystać te obiekty wcześniej. Zawodnikom powinno się pójść na rękę, tym bardziej tak zasłużonym dla polskiego sportu. Mamy skocznie pod ręką, ale nie możemy z niej korzystać i musimy jeździć kilkaset kilometrów? Przecież wszyscy słyszą, jak to brzmi. Nie wspominając o tym, że takie utrudnienia negatywnie wpływają na proces regeneracji skoczków - tłumaczy Maciusiak.
COS odpowiada na zarzuty Maciusiaka
Dyrektor COS-u zaznacza jednak, że szybka reakcja była niemożliwa. - Śnieg na terenie Wielkiej Krokwi został w dużych ilościach zmagazynowany i zabezpieczony. Gdy tylko aura na to pozwoli, a konkretnie mówiąc spadną temperatury, to obiekt szybko będzie przez naszych pracowników optymalnie przygotowany do skakania. Na warunki pogodowe, które tak bardzo to utrudniają, nie mamy jednak żadnego wpływu – podkreśla Danikiewicz.
I dodaje, że krytyka skierowana w stronę organizacji nie jest uzasadniona. - Obarczanie winą Centralnego Ośrodka Sportu jest pójściem na łatwiznę i odwracanie uwagi od kluczowej kwestii. Nie chciałbym usłyszeć od trenerów naszych skoczków czy komentatorów, że głównym powodem rozczarowujących występów polskich reprezentantów jest COS. Robimy wszystko, co możliwe, aby obiekt przygotować - podsumowuje Sebastian Danikiwiecz.
- Z naszej perspektywy wszystko wyglądało na gotowe. Według mnie doszło do pewnego niedopatrzenia. Szkoda - podsumowuje Maciej Maciusiak.
Problemy były również w Wiśle
To kolejna kontrowersja, związana z przygotowaniem polskich skoczni do użytku w trakcie bieżącego sezonu.
Po konkursach Pucharu Świata w Wiśle ze względu na zaplanowane prace przy wyciągu, zawodnicy nie mogli trenować na obiekcie, choć wyrażali taką chęć. - Gościmy Puchar Świata. Kadry są zachwyceni naszymi skoczniami, chcą zostać parę dni dłużej i co? Słyszą, że nie można. Przecież prace przy wyciągu można było przeprowadzić wcześniej. Te reprezentacje zostałyby w Polsce i zostawiły tu pieniądze. My nie wykorzystaliśmy szansy, żeby pokazać się z dobrej strony i zarobić. Dla mnie to kuriozalne - mówi WP SportoweFakty członek zarządu Polskiego Związku Narciarskiego, Rafał Kot.
- Zbyt często mówimy o niedopatrzeniach COS-ów. Zimą to skoczkowie powinni być głównymi bohaterami poszczególnych wydarzeń. Tymczasem dyskutujemy o kłopotach związanych z organizacją - podsumowuje Kot.
Już w piątek (20.12) Puchar Świata zawita do Engelbergu. O 15:15 odbędzie się pierwszy trening, a na godz. 17:30 zaplanowano kwalifikacje do sobotniego konkursu indywidualnego. Relacja NA ŻYWO w serwisie WP SportoweFakty.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty