- Moja forma się wahała. To był jednak okres przygotowawczy, w niektórych momentach treningi były mocniejsze. Dyspozycja miała prawo falować. Nie przełożyło się to na Maćka [Kota - przyp. red.] - on cały czas oddawał dobre, równe skoki. Puściła mu głowa, to prawdopodobnie pomogło jeszcze bardziej niż treningi. Teraz dopinamy wszystko na ostatni guzik, myślę że moje skoki będą równe, a forma przestanie się wahać - przyznaje Murańka.
34. skoczek letniego GP nie ukrywa, że jeszcze ma nad czym pracować, jednak ostatnie treningi były w jego wykonaniu świetne. - Były super, fajnie mi się skakało. Pozostały mi do zniwelowania małe błędy, nad którymi będziemy pracować na najbliższym obozie.
Podczas zgrupowania w Predazzo skoczkowie korzystali z kamer GoPro. W trakcie wszystkich treningów każdy skok rejestrowało łącznie dziewięć kamer znajdujących się w różnych miejscach na skoczni. Miało to pomóc m.in. w osiągnięciu optymalnej pozycji dojazdowej. Dzięki kamerom można było sprawdzić np. czy narty nie obijają się o boki torów i czy przez to skoczkowie nie tracą prędkości. Podczas lotu trenerzy mieli okazję dokładnie zbadać prowadzenie nart przez swoich zawodników.
- Ja miałem problem z pozycją dojazdową, narty za bardzo rozpychałem na zewnątrz i wstrzymywałem prędkość. W powietrzu natomiast wykantowałem narty. Puchar Świata jest na bardzo wysokim poziomie, każdy element może dać kilka miejsc do przodu. Jeśli dzięki pozycji dojazdowej uda się uzyskać choćby kilometr na godzinę, a dzięki dobremu ułożeniu nart uda się wypracować większą powierzchnię nośną, to można skoczyć nawet cztery metry dalej. Czasami w dwóch metrach "mieści" się sześciu, siedmiu zawodników - przypomina Murańka.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Majewski: Pożegnanie z karierą bywa brutalne (źródło TVP)
{"id":"","title":""}