Pius Paschke, niemiecki skoczek narciarski, który prowadzi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2024/25, nie zdołał utrzymać swojej zwycięskiej passy (miał na koncie trzy wygrane z rzędu w PŚ) podczas zawodów w Engelbergu. W sobotę (21 grudnia) Paschke był 10. Jeszcze gorzej spisał się w niedzielę, gdy uplasował się na 18. miejscu. To zaskakujący wynik przed zbliżającym się Turniejem Czterech Skoczni.
Niemiec, mimo prowadzenia w klasyfikacji PŚ, nie zdołał sprostać oczekiwaniom i zakończył zawody daleko za czołówką, do czego nie przyzwyczaił. Wyprzedzili go m.in. Aleksander Zniszczoł czy Piotr Żyła.
Paschke po konkursie wytłumaczył, skąd słabsza dyspozycja. - W ciągu ostatnich kilku tygodni dałem z siebie wszystko. To była po prostu jazda na krawędzi brzytwy. Odhaczę to i pojadę dalej - skomentował swój występ w telewizji ARD.
ZOBACZ WIDEO: Nastula wróci do MMA? „Zależy z kim i na jakich warunkach”
34-latek zanotował zdecydowanie najsłabszy wynik tej zimy. Tymczasem reakcja trenera reprezentacji Niemiec Stefana Horngachera w ogóle nie przejął się gorszą dyspozycją swojego podopiecznego.
- Pius do tej pory osiągał niesamowite wyniki, wygrywał niezwykle często, zawsze był na podium - przypomniał austriacki szkoleniowiec.
Później jednak wypowiedział dość zaskakujące słowa. - Jest po prostu normalnym skoczkiem narciarskim, jak każdy inny - dodał.
Turniej Czterech Skoczni rozpocznie się 28 grudnia, a zakończy 6 stycznia. 73. edycja odbędzie się na czterech skoczniach: dwóch w Niemczech (Oberstdorf i Garmisch-Partenkirchen) oraz dwóch w Austrii (Innsbruck i Bischofshofen).