WP SportoweFakty: Jak przyjął pan informację, że do kadry skoczków w roli dyrektora koordynatora dołączy Adam Małysz?
Maciej Kot: To była dla mnie super informacja. Byłem naprawdę bardzo zadowolony. Adam zawsze był blisko naszej kadry. Przyjeżdżał na treningi i zawody, choć wiadomo, że nie miał na to znacznie więcej czasu ze względu na swoje rajdowe obowiązki. Do tej pory nie pełnił żadnej oficjalnej funkcji, więc nie chciał się pchać na siłę. Teraz funkcja dyrektora daje mu nowe możliwości. Może być blisko zawodników i może nam pomagać. Chętnie z tego korzystamy, bo Adam jest prawdziwą skarbnicą wiedzy i doświadczenia. Trzeba od niego czerpać. Nie ma w Polsce drugiego zawodnika, który miałby na koncie tyle sukcesów. Zawsze jest pomocny i zawsze można z nim pogadać. Adam jest w tej chwili łącznikiem między grupami szkoleniowymi a Polskim Związkiem Narciarskim. Kiedy pojawiają się jakieś sprawy konfliktowe, to stara się je poukładać. Obecnie jeździ z nami na obozy, jest blisko i wie, jak to wszystko wygląda. Jestem bardzo zadowolony z decyzji Adama i PZN. Myślę, że przyniesie to naprawdę dobre rezultaty.
Skoro Adam Małysz udziela wam porad i wskazówek, to można powiedzieć, że wykonuje też część zadań typowych dla trenera.
- Można tak powiedzieć, ale Adam nigdy nie chciał się wtrącać między zawodników a trenera. Jeśli dany zawodnik do niego przychodzi i pyta o radę, to on mu tej rady udzieli. Na siłę nigdy jednak tego nie robi. Sam dobrze wie, że kiedy zawodnik słyszy z boku głosy, które podpowiadają mu coś innego niż trener, to mogą mu przeszkodzić i zamącić w głowie. Jeśli jednak zawodnik poprosi o pomoc, to zawsze ją otrzyma. Poza tym Adam stara się pomagać przede wszystkim w relacjach między zawodnikiem a PZN-em. To ułatwia nam sprawy organizacyjne. Jeżeli tylko będzie potrzeba, żeby pomógł trenerom, na pewno to zrobi.
W jakim stopniu pana znakomite wyniki, uzyskiwane w Letniej Grand Prix, były spowodowane współpracą z psychologiem sportowym i zmianami w sferze mentalnej?
- Myślę, że psycholog ma tutaj duże zasługi. Wiadomo, że w momencie, kiedy człowiek zaczyna wygrywać, pojawiają się nowe wyzwania. Przejmuję plastron lidera i nagle muszę skakać jako ostatni. Takich nowych sytuacji miałem w ostatnim czasie sporo i udało mi się stawić czoła tym wyzwaniom. To dla mnie drugi rok współpracy z psychologiem Łukaszem (Miką - przyp. red.). W poprzednim sezonie nie wszystko zaowocowało. Wyniki nie były jeszcze zadowalające, ale ja widziałem już pozytywne zmiany i światełko w tunelu. Teraz połączyliśmy przygotowanie mentalne z nową wizją Stefana Horngachera. I wszystko zaczęło grać. Swoją drogą, Austriaka postrzegam nie tylko jako trenera, ale także psychologa, który umie dotrzeć do zawodnika.
Do rozpoczęcia sezonu Pucharu Świata zostały dwa tygodnie. Marzy pan o tym, żeby - tak samo jak latem, tak i teraz - wygrywać konkurs za konkursem i zdobyć Kryształową Kulę?
- Marzę, bo wiadomo, że za marzenia nikt nie zabija. Moje marzenia zawsze są wielkie. Zawsze uważałem, że trzeba przekuwać je na cele, a następnie realizować. Do rozpoczęcia sezonu zostały dwa tygodnie. To dla nas ostatnia prosta i cały czas ciężko trenujemy, ale nie chciałbym wywierać jakiejś presji na początku. Chciałbym podejść do tego tak samo jak do lata - wejść w sezon, w pierwsze konkursy, zobaczyć na jakim jestem poziomie i dawać z siebie wszystko. Są szanse na walkę o zwycięstwa, ale zobaczymy, jak to wszystko dalej się potoczy.
Zazwyczaj przed rozpoczęciem sezonu Polski Związek Narciarski organizuje w Krakowie spotkanie zawodników z dziennikarzami. W tym roku Dzień Medialny prawdopodobnie się nie odbędzie. To dobra decyzja?
- Szczerze mówiąc, nie wiem, czy to decyzja trenera Stefana Horngachera czy PZN-u, ale myślę, że to nie zaszkodzi. Często było tak, że podczas oficjalnej konferencji padały pytania o zimę i wszyscy, włącznie z prezesem, zapewniali, jak dobre będą wyniki, a później różnie z tym bywało… Może więc lepiej przygotować się w ciszy, na spokojnie podejść do pierwszych konkursów i nie pompować balonika. Trzeba po prostu dawać z siebie wszystko, a na podsumowanie przyjdzie czas po sezonie.
Rozmawiał Michał Bugno
Zobacz wideo: Piotr Żyła zdradza, jak szalał z Adamem Małyszem na weselach