Optymizm Piotra Żyły przed Kuusamo. "Nie możemy już doczekać się rywalizacji"

 / Fot. Krzysztof Porębski
/ Fot. Krzysztof Porębski

- Przez półtora miesiąca treningów nabraliśmy chęci do walki o czołowe lokaty z najlepszymi. Nie możemy już zatem doczekać się Kuusamo, by sprawdzić swoją formę na tle przeciwników - przyznał w wywiadzie dla WP SportoweFakty Piotr Żyła.

W tym artykule dowiesz się o:

Cieszynianin wraz z Maciejem Kotem, Kamilem Stochem, Dawidem Kubackim, Stefanem HuląKlemensem Murańką i Aleksandrem Zniszczołem w środę 23 listopada wyleci do Kuusamo, by dzień później wziąć udział w treningach i kwalifikacjach do pierwszego indywidualnego konkursu PŚ w skokach narciarskich w sezonie 2016/2017. Piotr Żyła w wywiadzie dla WP SportoweFakty opowiedział o ostatnich przygotowaniach kadry w Lillehammer, swoich oczekiwaniach przed nową walką o Kryształową Kulę i formie letniego lidera reprezentacji Polski, Macieja Kota.

[b]

WP SportoweFakty: Ostatnie dni przed rozpoczęciem PŚ spędziliście na zgrupowaniu w Lillehammer. Jak przebiegały zajęcia?
[/b]

Piotr Żyła: Ogólnie jesteśmy zadowoleni z pracy jaką wykonaliśmy w Norwegii. Zajęcia były wydajne. Przeprowadziliśmy wszystkie treningi, które mieliśmy zaplanowane. Zajęcia odbywały się na normalnym obiekcie Lysgardsbakken.

Jak pod względem jakościowym wyglądały wasze skoki w Lillehammer? Możemy być optymistami przed startem Pucharu Świata?

- Nie odbiegały od tych, które prezentowaliśmy na wcześniejszych zgrupowaniach. Wróciliśmy do kraju z poczuciem dobrze wykonanej pracy i spokojnie, ale z optymizmem, czekamy na pierwsze zawody.

Czy w pana przypadku sylwetka dojazdowa jest już dopracowana?

- Tak. Już pod koniec tegorocznego Letniego Grand Prix czułem się w miarę pewnie na dojeździe. Pracowałem długi okres czasu by ta sylwetka była stabilna. Cieszę się, że wraz z trenerem poprawiliśmy ten element i obecnie dojazd wygląda tak jak powinien.

ZOBACZ WIDEO Nowy prezes PZLA. Olszewski pokonał Skuchę (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Czy w Lillehammer mogliście spokojnie skupić się na szlifowaniu formy, czy na skoczni przeszkadzały wam inne reprezentacje?

- Pod tym względem trafiliśmy dobrze. Nie było tłoku na skoczni. Trenowali z nami tylko zawodnicy jednego z klubów norweskich. To dobrze, ponieważ dzięki temu, że nie było innych reprezentacji, mogliśmy w spokoju trenować.

[b]

Oddaliście sporą liczbę skoków na śniegu przed inauguracją PŚ. To będzie miało znaczenie przede wszystkim w Kuusamo?
[/b]

- Na pewno tak. Zawsze skoczek czuje się pewniej, gdy w pierwszym zimowym konkursie, ma już za sobą kilka lądowań na śniegu. Ten element skoku na igielicie i na śniegu trochę się różni, dlatego warto - jeśli jest taka możliwość - potrenować na danej nawierzchni przed startem sezonu.

W Kuusamo organizatorzy próbują wygrać z kapryśną aurą - m. in. zamontowano nowe osłony przed wiatrem. Rzeczywiście kolejne siatki mogą pomóc w zorganizowaniu bardziej sprawiedliwych zawodów w Finlandii?

- Myślę, że tak. W poprzednich latach nie mieliśmy szczęścia do pogody na Rukatunturi. W takich warunkach, jak w ubiegłym sezonie, praktycznie nie było mowy o sprawiedliwej rywalizacji. Zdarzały się jednak lata, że w Kuusamo przeprowadzono konkursy przy dobrej pogodzie. Oby tak było też tym razem. Na pewno dodatkowe siatki mogą tylko pomóc.

Mówimy Kuusamo, myślimy wiatr i dużo śniegu. Skoczkowie lubią jednak ten obiekt. Rozmiar skoczni wynosi aż 142 metry, więc zawodnicy w formie mogą czerpać dużą przyjemność z prób na Rukatunturi.

- Zgadza się. Skocznia jest bardzo przyjemna. Niezbyt pozytywna opinia o tym obiekcie związana jest właśnie z niesprzyjająca pogodą, a dokładniej wiatrem. Można powiedzieć, że w Kuusamo częściej wieje jak nie wieje. Z resztą jest to problem w ogóle konkursów w Skandynawii.

Treningi to jedno, ale każdy ze sportowców zawsze czeka na rywalizację o punkty. Czujecie już głód zmagań w Pucharze Świata?

- Oczywiście. Ostatni raz na skoczni mierzyliśmy się ze skoczkami z innych krajów ponad półtora miesiąca temu. To wystarczający czas, by znów nabrać chęci do walki o czołowe lokaty z najlepszymi. Nie możemy już doczekać się Kuusamo, by sprawdzić swoją formę na tle przeciwników.

Czy trener Stefan Horngacher określił dla was cele na początek sezonu?

- Najważniejsze to oddawać takie skoki jak na treningach. Na pewno nie chcemy na siłę myśleć o konkretnych miejscach i napalać się, ponieważ z reguły efekt jest wówczas odwrotny od zamierzonego.

[b]

Czy właśnie dlatego, by nie pompować balonika oczekiwań, zrezygnowaliście z dnia medialnego, który w poprzednich latach dość regularnie odbywał się w Krakowie przed startem PŚ?
[/b]

- Była to decyzja szkoleniowca. My zawodnicy nie mamy za bardzo wpływu na taką kwestię. Uważam, że trener podjął jednak dobrą decyzję. Dzięki temu uniknęliśmy zgiełku medialnego, a całą energię mogliśmy przenieść na ostatnie treningi przed rozpoczęciem nowego sezonu. Balon oczekiwań nie został tym razem napompowany do granic możliwości, jak to bywało w poprzednich latach.

Jakie są pana marzenia i cele w najbliższej edycji walki o Kryształową Kulę?

- Nie stawiam sobie konkretnych celów. Było u mnie dużo zmian. Potrzebowałem czasu by do tego wszystkiego się przystosować. Nie było łatwo, dlatego przed nowym sezonem nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań. Nie spodziewam się Kosmicznych wyników, ale w konkursach chcę przenieść skoki z treningów, a wówczas nie powinienem mieć problemów z punktowaniem.

Skoro mówimy o kosmicznej formie, to czy lider Polaków w letnim sezonie - Maciej Kot - nadal skacze tak dobrze?

- Tak. Maciek utrzymał świetną formę z lata. Na treningach skakał dobrze, ale tradycyjnie dyspozycję nas wszystkich zweryfikuje początek sezonu. Może jeszcze niekoniecznie Kuusamo, ale kolejne konkursy.

Rozmawiał Szymon Łożyński

Źródło artykułu: