Hop-Bęc kwalifikacji w Wiśle: Wielki "Bęc" Klemensa Murańki

PAP / PAP/Andrzej Grygiel
PAP / PAP/Andrzej Grygiel

Kwalifikacje do sobotniego konkursu w Wiśle padły łupem Richarda Freitaga. Piątek nie był jednak udanym dniem dla Biało-Czerwonych, a w szczególności dla Klemensa Murańki. Na pochwałę zasłużył natomiast Jan Ziobro.

[bullet=hop.jpg] HOP

Jan Ziobro

Skoczkiem, który w ostatnim czasie zanotował największą progresję formy spośród podopiecznych Stefana Horngachera jest Jan Ziobro. Przypomnijmy, że 25-latek powrócił do reprezentacji Polski na konkursy Turnieju Czterech Skoczni. W niemieckiej części imprezy skakał jeszcze dość przeciętnie, dwukrotnie odpadając w pierwszej serii. Ale w Innsbrucku i Bischofshofen już punktował, plasując się odpowiednio na 23. i 22. pozycji. Podczas piątkowych skoków w Wiśle było jeszcze lepiej. Ziobro na treningach uzyskał najpierw ósmą, a chwilę później szóstą notę. Z kolei w kwalifikacjach zajął siódme miejsce. Apetyty rosną w miarę jedzenia, a warto dodać że Ziobro ma już na swoim koncie zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata. W grudniu 2013 roku był bezkonkurencyjny na skoczni w Engelbergu. Od tego czasu zdołał tylko dwukrotnie uplasować się w czołowej "10" pucharowego konkursu (w tym raz w Wiśle, 6. miejsce w sezonie 2013/2014).

Johan Andre Forfang

Kibice skoków narciarskich na całym świecie z niecierpliwością wyczekiwali na powrót Gregor Schlierenzauer. Najlepszy skoczek w historii Pucharu Świata (53 zwycięstw) powrócił do rywalizacji po ponad roku przerwy. "Come back" Austriaka przyćmił nieco postać Johann Andre Forfang. Norweski skoczek również w ostatnim czasie miał przerwę, jeśli chodzi o starty w cyklu. Piąty skoczek poprzedniego sezonu, z pucharowej rywalizacji wycofał się na początku grudnia. Po miesiącu przerwy wraca jednak w dobrym stylu. Forfang w obu seriach treningowych był najlepszym z Norwegów, a w kwalifikacjach zajął ósmą lokatę.

[bullet=bec.jpg] BĘC

Biało-Czerwony zawód

Kadra Stefana Horngachera w dalszym ciągu prezentuje się bez zarzutów. Kamil Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła nie muszą skakać w kwalifikacjach, a dla Dawida Kubackiego, Jana Ziobry czy Stefana Huli przebrnięcie przez nie, nie jest większym problemem. W piątkowych kwalifikacjach Polakom z racji bycia gospodarzem przysługiwało także sześć dodatkowych miejsc. Pięciu skoczków z grupy krajowej skoczyło jednak bardzo słabo. Promocję do konkursu głównego uzyskał tylko Aleksander Zniszczoł. W sobotę na belce startowej zobaczymy więc tylko siedmiu Polaków. To dość słaby wynik, skoro w kwalifikacjach wystartowało aż dwunastu naszych reprezentantów.

Klemens Murańka

Przed laty został okrzyknięty największym talentem w polskich skokach w historii. O jego wyczynie sprzed ponad dziesięciu lat powiedziano już chyba wszystko. Ale dorosły Klemens Murańka ma wyraźne problemy, by sprostać nadziejom w nim pokładanych. "Cudowne Dziecko" polskich skoków od początku sezonu spisuje się przeciętnie. Murańka do drugiej serii zdołał przebrnąć tylko raz (w Lillehamer - 27. miejsce), pomimo aż jedenastu prób. Po konkursie w Innsbrucku wraz z trenerem Horngacherem podjął decyzję o rezygnacji z zawodów w Bischofshofen. Murańka udał się wówczas na Puchar Kontynentalny do Titissee-Neustadt, by tam poprawić swoją dyspozycję. Ale to się chyba nie udało. W Wiśle zarówno na treningach jak i w kwalifikacjach skakał bardzo słabo, ani razu nie zbliżając się do punktu konstrukcyjnego wyznaczonego na 120. metrze. W kwalifikacjach wylądował zaś zaledwie na 105. metrze (krócej skoczył tylko Ukrainiec - Vitalij Kaliniczenko). Dla 22-letniego zakopiańczyka bieżąca edycja Pucharu Świata z pewnością nie układa się pomyślnie.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Kot i Kamil Stoch odskoczą czołówce PŚ? Rafał Kot zabrał głos

Komentarze (0)