Maciej Kot: Już po skoku Piotrka powiedziałem mu, że ma medal

Getty Images / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Maciej Kot
Getty Images / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Maciej Kot

- Gdy Piotrek Żyła objął prowadzenie, powiedziałem mu, że medal już ma, pytanie tylko jakiego koloru - zdradził po konkursie MŚ w Lahti na dużej skoczni Maciej Kot. Żyła wywalczył medal brązowy, Kot zakończył zawody na szóstej pozycji.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Kot przed mistrzostwami świata był wymieniany w gronie faworytów do medali w konkursach indywidualnych. Zarówno na normalnym, jak i na dużym obiekcie, zajął dobre miejsca, liczył jednak na trochę więcej niż piąta i szósta pozycja.

W czwartek na Salpausselce K-116 zadecydował gorszy skok 25-letniego zakopiańczyka w pierwszej serii. Tylko 123,5 metra zmusiło go do atakowania aż z dwunastego miejsca i odrabiania sporych strat. W rundzie finałowej, dzięki odległości o trzy metry lepszej, udało się przeskoczyć sześciu zawodników, ale do podium zabrakło Kotowi prawie dziesięciu punktów.

- Strata z pierwszej serii była zbyt duża. Drugi skok był bardzo dobry, ale nie było już szansy, żeby walczyć o medale. Trzeba ten skok zapamiętać, bo przed nami jeszcze konkurs drużynowy - powiedział zwycięzca niedawnych konkursów Pucharu Świata w Sapporo i Pjongczang.

Co sprawiło, że pierwsza konkursowa próba Kota była zaledwie solidna? - Dziura w powietrzu. Leciałem wysoko i nagle spadłem. Trener potwierdził, że warunki znowu mnie "oszukały". W skoku były też pewne błędy, które w drugiej próbie wyeliminowałem i mimo niesprzyjającego wiatru wylądowałem dalej - wyjaśnił zawodnik AZS-u Zakopane.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

- Poziom konkursu był bardzo wyrównany. Czołową trójkę dzieliły niewielkie różnice, blisko siebie była zresztą cała pierwsza dziesiątka. W takiej sytuacji detale powodują, że ktoś jest na podium, a ktoś poza dziesiątką - dodał Kot i podkreślił, że piąte i szóste miejsce indywidualnie nie jest dla niego satysfakcjonujące.

- Ciężko jest być w pełni zadowolonym z tych miejsc. Piąte i szóste pozycje są dobre, ale nie na mistrzostwach świata. Osłodą i sporą radością jest medal Piotrka, w końcu Polak zdobył ten medal i bardzo się z tego cieszę - zaznaczył.

Dla Żyły, dobrego kolegi Kota, brązowy medal mistrzostw świata to największy sukces w karierze. 30-latek z Wisły był totalnie oszołomiony miejscem na podium najważniejszych zawodów w tym sezonie. - Widziałem reakcję Piotrka, stałem obok niego. Był chyba w lekkim szoku i nie dowierzał. Ja już wtedy, gdy Piotrek po swoim skoku wyszedł na prowadzenie, powiedziałem mu, że ma medal, tylko nie wiadomo jeszcze jakiego koloru - zdradził skoczek z Zakopanego.

W zawodach na dużej skoczni wszyscy czterech Polacy zajęli miejsca w czołowej dziesiątce. Żyła był trzeci, Kot szósty, Kamil Stoch siódmy, a Dawid Kubacki ósmy. To znakomity prognostyk przed sobotnią "drużynówką". - Jako drużyna wypadliśmy bardzo dobrze. Mamy medal, czterech Polaków w ósemce. W sobotę będziemy walczyć. Takie skoki i odrobina szczęścia, które jest potrzebne, mogą dać naprawdę fajne miejsce - uważa Kot.

Cztery lata temu w Predazzo i przed dwoma laty w Falun Biało-Czerwoni bardzo cieszyli się z brązowych medali w drużynie. Tym razem, biorąc pod uwagę okoliczności, trzecie miejsce mogłoby zostać przyjęte jako rozczarowanie.

Czy zatem naszych skoczków w konkursie drużynowym zadowoli tylko złoto? Po tak postawionym pytaniu Maciej Kot zamyślił się, na chwilę zamilkł, jakby rozważał, czy nie ugryźć się w język i po dokładnie czterech sekundach ciszy odparł: - Mnie tak. Po tej odpowiedzi roześmiał się zarówno on, jak i zgromadzeni wokół polscy dziennikarze. Więcej pytań już do niego nie mieli.

Z Lahti - Grzegorz Wojnarowski

Źródło artykułu: