W skład polskiej kadry A w skokach narciarskich, od nowego sezonu wchodzą: Kamil Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Jakub Wolny oraz Krzysztof Miętus. Ten ostatni w sezonie 2016/2017 prawie nie startował w Pucharze Świata, a w Wiśle nie zakwalifikował się do konkursu głównego. Najlepszą lokatą, jaką wywalczył w Pucharze Kontynentalnym była natomiast... 33. w Vikersund.
W kadrze B pozostał Jan Ziobro, który w poprzednim sezonie punktował dziesięciokrotnie w PŚ, a w Sapporo uplasował się nawet na ósmym miejscu. W klasyfikacji generalnej sklasyfikowano go na przyzwoitej 31. pozycji z 122 punktami na koncie.
- Nie wiem czy to jest słuszna decyzja. Nie do Związku, tylko do trenerów należy wybieranie składów kadr. Tak samo jest w piłce nożnej czy siatkówce. Padła taka propozycja, przedyskutowaliśmy ją w dużym gronie i zaakceptowaliśmy ten wybór. Były różne za i przeciw. Nigdy wszyscy nie będą zadowoleni. Trzeba uszanować decyzję trenera - tłumaczy Małysz.
Żywa legenda polskich skoków zaznacza, że według Horngachera, dla Ziobry to powinna być większa motywacja. Będzie liderem kadry B i ma prowadzić za sobą resztę zawodników. - Ma też dużo roboty do wykonania. Myślę, że przyczyną takiego ułożenia kadr nie jest żaden konflikt albo to, czy ktoś kogoś lubi czy nie. Pierwszy raz słyszę o tym, żeby tam był jakiś konflikt.
Andrzej Wąsowicz powiedział w rozmowie ze skokipolska.pl, że współpraca trenera z Ziobrą wypaliła się. Dlatego Austriak zdecydował się na zmianę. Małysz nie chce jednak komentować słów wiceprezesa Polskiego Związku Narciarskiego. - To jest jego opinia. Nie chcę mówić czegoś, co jest wbrew trenerowi czy zawodnikom. Pytanie o zmianę w kadrze powinno być kierowane do Stefana Horngachera i do samych zawodników. Powtarzam, że to trenerzy decydują o tym, kto jest w kadrach.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok