Toni Nieminen. Droga do upadku

Instagram / tmitoni
Instagram / tmitoni

W 1992 roku miał 17 lat i cały świat u stóp. Toni Nieminen osiągnął wielki sukces sportowy, ale jego gwiazda przygasła równie szybko jak rozbłysła. Ćwierć wieku po serii sukcesów były reprezentant Finlandii znalazł się na dnie.

Nieminen po raz pierwszy pojawił się w Pucharze Świata w sezonie 1990/1991 roku. Wystąpił tylko w zawodach w rodzinnym Lahti, gdzie zajął 48. miejsce.

Kto by się spodziewał, że w kolejnym sezonie zdominuje narciarskie skocznie?
Występy zaczął od mocnego uderzenia, na inaugurację zwyciężył w Thunder Bay. Później wygrywał jeszcze w Oberstdorfie, Innsbrucku, Bischofshofen, dwukrotnie w Lahti, a także w Trondheim i Oslo. Jako 17-latek wygrał klasyfikację generalną Pucharu Świata, triumfował również w Turnieju Czterech Skoczni.

W Trondheim wręcz zdeklasował rywali. 11 marca 1992 roku pokonał drugiego w zawodach Ernsta Vettoriego aż o 43,5 pkt. To do dziś jedna z największych przewag w konkursach skoków narciarskich.

W Albertville został najmłodszym mistrzem olimpijskim w historii zimowych igrzysk, w dniu wygranej w konkursie na dużej skoczni miał 16 lat, 8 miesięcy i 16 dni.

ZOBACZ WIDEO: Polski himalaista wspomina tragiczny wypadek Jerzego Kukuczki. "Olbrzymia trauma"

Poza tym zwycięstwem w Albertville zdobył jeszcze złoto w konkursie drużynowym i brąz w zawodach indywidualnych na skoczni normalnej. Triumf fińskiej ekipy w "drużynówce" był niespodzianką, zdecydowanym faworytem byli Austriacy, ale Nieminen w ostatniej serii pokonał Andreasa Feldera i zapewnił swojej ekipie złoto.

W wieku niespełna 17 lat miał na koncie wielkie sukcesy i wielką przyszłość. Życie zweryfikowało ambitne plany. Fin już nigdy później nie powtórzył tak udanego sezonu jak 1991/1992. Wprawdzie 17 marca 1994 roku w Planicy jako pierwszy zawodnik w historii ustał skok powyżej dwusetnego metra (skoczył 203 m), ale był to jedynie przebłysk minionej formy.

Sezon tuż po zdobyciu Kryształowej Kuli był dla niego fatalny, zdobył zaledwie pięć punktów, rok później 47. Przyzwoity miał jeszcze sezon 1994/1995, w którym wywalczył 464 punkty i wygrał konkurs w Kuopio. Później było zdecydowanie gorzej. W kolejnych pięciu latach uzbierał łącznie w konkursach Pucharu Świata raptem 33 punkty.

Nieminen nie rezygnował ze skakania. W rozgrywkach 2000/2001 przypomniał się szerszej publiczności. Był dojrzałym, 25-letnim zawodnikiem, z pokaźnym bagażem doświadczeń. Wystąpił w większości konkursów, plasował się głównie na pograniczu pierwszej i drugiej dziesiątki. W klasyfikacji generalnej zajął 11 miejsce.

Później był jeszcze w stanie zająć piątą pozycję w Villach, dziewiątą w Engelbergu, dziesiątą w Neustadt czy 14. w Zakopanem. Po raz ostatni wystąpił w Pucharze Świata w Kuopio w sezonie 2003/2004, ale nie dał rady przebrnąć kwalifikacji.

W ostatnich kilkunastu miesiącach o Tonim Nieminenie pojawiło się sporo publikacji. Mogą one wskazywać, że Fin starał się znaleźć dla siebie miejsce. W styczniu 2016 roku pojawiła się sensacyjna wiadomość, że po 12 latach wznawia karierę.

I faktycznie - wystąpił w mistrzostwach Finlandii, w których zajął 17. miejsce. - Noriaki Kasai pokazuje, że wiek nie musi być wcale przeszkodą. Postaram się powalczyć o coś więcej niż tylko o ten jeden start. Chęć rywalizacji zawsze pozostaje w żyłach sportowca. Chcę przekonać się jak daleko mogę zajść tym razem. Na razie mam za sobą dwadzieścia skoków, a to niewiele po dwunastoletniej przerwie. Kto jednak wie co będzie jesienią - mówił wówczas.

Nieminen miał ambitne plany. Mimo zaawansowanego wieku myślał o powrocie do Pucharu Świata. W czasie zawodów w Lahti nawet wystąpił, ale tylko jako przedskoczek. W kwietniu 2016 roku Fin poszedł jeszcze dalej. Stwierdził, że jego celem jest start na igrzyskach w Pjongczang 2018. Plany spaliły na panewce ze względów finansowych. - Było ciężko, najpierw chodziło o sprawy podatkowe. Nie da się ukryć, to wszystko stało się sprawą pierwszoplanową. Musiałem pójść do pracy - przyznał.

Koniec sportowej historii? Nie! Miesiąc później Nieminen wrócił do regularnych treningów na skoczni w Lahti. - Wróciłem na skocznię. Nie stawiam sobie żadnych celów. Ze swoich skoków jestem jednak zadowolony, były udane. Na normalnej skoczni było kilka takich po 90 metrów, ale na razie nie koncentruję się jeszcze na odległościach. Uśmiech wrócił na moją twarz. To niesamowite uczucie, móc znowu skakać - powiedział w połowie grudnia.

Fin szukał też innych dróg. Pracował jako pośrednik nieruchomości, a w kwietniu tego roku wystartował z ramienia Partii Konserwatywnej w wyborach. Dzięki temu ponownie stało się o nim głośno. Wszystko dlatego, że zdobył zaledwie... 65 głosów.

- Nie mogę powiedzieć, że jestem rozczarowany moim wynikiem w głosowaniu. Należy bowiem wziąć pod uwagę, że nie prowadziłem żadnej kampanii wyborczej. Samo kandydowanie było dla mnie cennym doświadczeniem. Mogę to kontynuować. Mam wiele do zaoferowania w polityce - zapewniał.

Przed kilkoma dniami pojawiły się smutne informacje na temat Nieminena. Ze względu na problemy finansowe skoczek wystawił na aukcję swoje medale olimpijskie. Cena wywoławcza złotych krążków wynosiła 2500 euro, a brązowego 2000. - To nie była łatwa decyzja, ale nie miałem wyjścia. Za coś muszę żyć i potrzebuję każdych pieniędzy - przyznał dziennikarzom.

Na szczęście ta ostatnia historia ma happy end. Do utytułowanego zawodnika zgłosił się inwestor, który przekazał mu pieniądze. Dzięki temu cenna kolekcja została w rękach Nieminena. Nie wiadomo tylko na jak długo. Ćwierć wieku wcześniej wszystkie drzwi stały przed nim otworem. Teraz musi zmierzyć się z prozą dnia codziennego, a to dla pamiętającego dni chwały sportowca największe wyzwanie.

Źródło artykułu: