Małysz broni pomysłu inauguracji PŚ w Wiśle. Tak tłumaczy wypadki skoczków

Adam Małysz nie wyklucza, że w przyszłym roku znowu Puchar Świata rozpocznie się w Wiśle. Problemem są wypadki niektórych uczestników. Dyrektor PZN jest jednak zdania, że to wynika ze złego wyszkolenia skoczków.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Adam Małysz Newspix / Jakub Gruca/Fokusmedia / Na zdjęciu: Adam Małysz
Pierwsze zawody w skokach narciarskich już za nami. W sobotę zawodnicy rywalizowali w konkursie drużynowym. Wygrali Norwegowie, ale co najważniejsze, to Polacy zajęli drugie miejsce. Biało-Czerwoni mieli dodatkowy atut w postaci własnych kibiców, bo pierwszy raz w historii inaugurację Pucharu Świata zorganizowano w Wiśle. W niedzielę ciąg dalszy emocji, bo wtedy będziemy świadkami rywalizacji indywidualnej.

Polscy fani znowu pokazali, że są znakomici. W dodatku sama organizacja zawodów przebiega bardzo dobrze. Adam Małysz zdradził, że dzięki temu jest duża szansa, że za roku PŚ znowu rozpocznie się w naszym kraju.

- Jest duża szansa. Zobaczymy, jak zostaniemy wypunktowani przez FIS. Myślę, że pod kątem organizacyjnym, kibiców, atmosfery już jesteśmy bardzo wysoko ocenieni - mówił "Orzeł z Wisły" w rozmowie z TVP Sport.

Niestety, zima do Polski jeszcze nie dotarła, a więc od kilku dni trwała walka z czasem, aby wygenerować sztuczny śnieg i pokryć nim skocznię. Udało się, ale nie wszyscy potrafią się odnaleźć w takich warunkach. Głośno było o wpisie Vojtecha Stursy, który groźnie upadł podczas piątkowych kwalifikacji. - Skocznia była dzisiaj tragiczna. Nie wiem, jak można robić zawody przy +15 stopniach Celsjusza. To kompletny nonsens. Matka natura puka się w czoło - pisał zawodnik z Czech. W sobotę znowu były chwile grozy, gdy podobna sytuacja spotkała Denisa Korniłowa.

Małysz obawia się, że to może mieć negatywny wpływ na końcową ocenę. Dodaje jednak, że zawodnicy w pewnym sensie są sami sobie winni, bo nie potrafią zachować się w takich warunkach. - Było parę upadków i to wpływa negatywnie na całą ocenę. Ale z drugiej strony wiadomo doskonale, że to są zawodnicy, co nie umieją doskonale jeździć na nartach. Ci najlepsi - widać jak wyląduje, jedzie telemarkiem, jeden skręt, drugi skręt i jest na miejscu, odpina narty. A jak już ktoś zaczyna jechać i trzepie nim całym, widać, że jest coś nie tak. Zastanawia się już na górze, jak wyhamować.

Pozostaje trzymać kciuki, aby w niedzielę nikt nie zaliczył upadku. Wtedy będzie większa szansa, że za rok znowu Wisła rozpocznie nowy sezon.

ZOBACZ WIDEO Dawid Kubacki: Minione lato pokazało mi moją wartość i podniosło pewność siebie


Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)
Czy popierasz organizowanie inauguracji PŚ w Wiśle?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×