W czwartek na Bergisel Stoch wygrał trzeci kolejny konkurs Turnieju Czterech Skoczni, pewnie zmierza po wygraną w całym cyklu i jest bliski wyrównania rekordu Hannawalda, który w sezonie 2001/2002 jako jedyny w historii wygrał na wszystkich obiektach.
Nad drugim w klasyfikacji generalnej zmagań Andreasem Wellingerem Polak ma aż 64,5 punktu przewagi. Richard Freitag, który do tej pory kroczył za naszym reprezentantem jak cień, w pierwszej konkursowej serii upadł, mocno się poobijał i w drugiej już nie wystartował. Walka o zwycięstwo w całym cyklu dla niego już się skończyła.
Upadek Freitaga, obok wygranej Stocha, był po konkursie głównym tematem rozmów z polskimi skoczkami. - Wydaje mi się, że Richard walczył o to, żeby oddać jak najlepszy skok, a także o zwycięstwo. To jedyny zawodnik, który był w stanie powalczyć z Kamilem. Wiedział o tym, towarzyszyły mu duże emocje i stało się tak, jak się stało. Przykra sytuacja - skomentował Żyła.
- Trudno jest mi oceniać "Ryśka". U mnie z tym lądowaniem bywa różnie. Wiem po sobie, że jak się jest spiętym, telemarki wyglądają jak la bamba - skomentował w swoim stylu. - Pracuję nad tym, żeby lądować ładnie, ale nie zawsze mi się to udaje.
Żyła wyjaśnił, że skoczkowie, którzy zostali na górze, zdają sobie sprawę z upadków innych zawodników. - Jest wtedy dłuższa przerwa, więc wiadomo, że coś się stało. Trzeba sobie z tym radzić. Iść, oddać swój skok i nie myśleć o tym. Kamil sobie z tym znakomicie poradził. To, co tutaj znowu zrobił - po prostu kosmos.
ZOBACZ WIDEO: Horngacher zrobił z Żyłą to, czego nie był w stanie zrobić Małysz i Kruczek. Pokazał swoje drugie oblicze?
Przed próbą Stocha trener Stefan Horngacher poprosił o obniżenie belki z pozycji numer 7 do pozycji numer 6. Mimo to lider polskiej kadry skoczył tyle samo co Freitag, aż 130 metrów. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby startował z wyższego rozbiegu.
- Na pewno to ułatwiło Kamilowi wylądowanie, ale on jest akurat takim zawodnikiem, który takie metry ląduje. On nie ma większych problemów z lądowaniem przy bardzo dalekich skokach - zaznaczył Żyła.
Po trzech konkursach Stoch ma w klasyfikacji generalnej 66. TCS 64,5 punktu przewagi nad drugim Andreasem Wellingerem. Turniej wydaje się zatem rozstrzygnięty. - Ja tak nie powiem, bo to jest sport. Na pewno byłbym szczęśliwy, gdyby Kamil powiększył jeszcze swoją przewagę i dokonał tego co Sven Hannawald w sezonie 2001/2002. Życzę mu tego z całego serca, a o wynikach się po prostu nie mówi. Nie ma co rozdawać medali i nagród przed zawodami, bo równie dobrze w Bischofshofen mogę wygrać ja - powiedział najweselszy z polskich skoczków, po czym głośno się roześmiał.
Żyła porównał występy Stocha w trwającym turnieju do edycji sprzed 17 lat, zdominowanej przez Adama Małysza. - Adam był wtedy o klasę wyżej od reszty, tak jak teraz Kamil. Jest w tej swojej najlepszej formie, w której dominuje nad innymi.
14. zawodnik konkursu w Innsbrucku zadba o to, by Stoch trochę się zrelaksował przed czekającym na niego w Bischofshofen wyzwaniem. - Wieczorkiem zagramy sobie w karty. Akurat w środę Kamil ze Stefankiem mnie i Maćka "golili". Ale partia jest niedograna. Będziemy walczyć.
Po sugestii, że Żyła i Kot powinni mówić Stochowi, że przegrywają specjalnie, żeby nie wybić go ze zwycięskiego rytmu, "Pieter" zaprotestował. - Tak to nie ma! Trzeba walczyć. We wtorek to my z Maćkiem prowadziliśmy, w środę nasza taktyka się nie sprawdziła i nieznacznie przegrywamy. W Bischofshofen chcemy się odkuć.
Bezcenna była reakcja Żyły na informację o nagrodzie, jaką przewidział Hannawald dla tego zawodnika, który pokona Stocha w jednym z turniejów TCS i w ten sposób pomoże mu pozostać jedynym zwycięzcą wszystkich czterech konkursów w jednym sezonie. Były rywal Małysza, a obecnie komentator stacji Eurosport, obiecał piwo każdemu, kto pokona Polaka.
- Kurde! I dopiero teraz mi o tym mówicie?! - wykrzyknął Żyła. - Zasmuciliście mnie. Gdybym tylko wiedział o tym wcześniej! - dodał, a całą wypowiedź zakończył przeciągłym "ojeeeej".
Ciekawe, czy wiadomość o nagrodzie od Hannawalda zmobilizuje Żyłę do lepszych skoków w ostatnich zawodach 66. TCS. Drugiego miejsca w "generalce" sprzed roku, ale wciąż może wskoczyć do pierwszej piętnastki. Aktualnie zajmuje 17. miejsce, do piętnastego Halvora Egnera Graneruda traci 12,1 punktu.
Z Innsbrucku - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty