Stoch oddał w piątek dwa przyzwoite skoki, w treningu był drugi, w kwalifikacjach piąty. Wyglądało to tak, jakby chciał oszczędzić jak najwięcej energii, zrobić swoje jak najmniejszym nakładem sił. I to mu się udało.
Kto wie, czy najbardziej wyczerpujące nie okazały się dla niego rozmowy z przedstawicielami mediów. Po tym, czego Polak dokonał w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucku, jest teraz o nim głośno we wszystkich krajach, które skokami się interesują.
Zwykle tłoczno wokół niego robiło się tylko wtedy, gdy przepytywali go Polacy. Teraz zanim do nich dotarł, otoczyły go mikrofony z niemieckimi, austriackimi czy norweskimi nazwami telewizji i rozgłośni radiowych. Opiekujący się nim Adam Małysz, który dba o to, by najlepszy obecnie skoczek na świecie nie został zamęczony pytaniami, miał wyjątkowo dużo pracy.
Kiedy Stoch w końcu do nas dotarł po przebyciu tej medialnej ścieżki zdrowia, miał już niewielką ochotę do rozmowy. - To były dobre skoki, na dobrym poziomie. Jestem zadowolony z tego dnia - powiedział. - Mgła mi nie przeszkadzała. Bardziej było to utrudnienie dla kibiców, bo nie widzieli nas w locie, ale dla nas nie jest to kłopot - kontynuował.
Kwalifikacje do ostatniego konkursu 66. Turnieju Czterech Skoczni wygrał dobry kolega Kamila, Dawid Kubacki. - Przegrałeś z Dawidem Kubackim - powiedział dziennikarz Polskiego Radia. - Nie, ja nie przegrałem. To Dawid wygrał. Bardzo się z tego cieszę, bo na to zasłużył. Mam nadzieję, że w konkursie będzie skakał równie dobrze. Zasługuje naprawdę na wiele - odparł Stoch. Odetchnął z ulgą, że jeden z niespecjalnie lubianych obowiązków ma już za sobą i poszedł odpoczywać.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Wojnarowski: Tylko katastrofa mogłaby odebrać Kamilowi Stochowi zwycięstwo w TCS