Bogataj, Słoweniec występujący pod flagą Jugosławii, w 1970 r. startował w Oberstdorfie w lotach narciarskich. Nigdy wcześniej niczym specjalnie się nie wyróżnił, ot, skoczek raczej z dolnych rejonów stawki. Po zawodach na obiekcie Heiniego-Klopfera wszystko się zmieniło.
Na wstępnie ważna informacja: piszemy o czasach, w których tory najazdowe nie były tak idealnie wytyczone jak obecnie. 22-latek szykował się do trzeciego skoku. Przez niestabilne warunki czekał na próbę 20 minut. W końcu dziarsko wskoczył na rozbieg, nabrał rozpędu i... stracił równowagę. Nie zdołał nawet się wybić, 10 metrów przed progiem po prostu spadł ze skoczni, przekoziołkował, przebił ogrodzenie i praktycznie wpadł w kibiców! Koszmarna sprawa.
Na szczęście widzowie uszli z życiem, Słoweńcowi także nie stało się nic poważnego. Wylądował w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu i uszkodzonym stawem skokowym. Jak w ogóle do tego doszło? Przed początkiem rywalizacji w Oberstdorfie spadł świeży śnieg. Z czasem puch stał się ciężki i znacząco zwiększył prędkości najazdowe. Rozbieg zamienił się w lodową rampą i Bogataj nie poradził sobie z wyzwaniem. W połowie najazdu zdał sobie sprawę, że przy tej szybkości nie utrzyma się w torze. Próbował wyhamował przed progiem, zamiast tego wpadł w jeszcze większy poślizg, utracił kontrolę nad nartami i był o krok od tragedii.
Całe wydarzenie może rozeszłoby się po kościach, gdyby nie jeden, pozornie mało istotny fakt. Katastrofę zarejestrowała kamera amerykańskiej stacji ABC, a dokładniej ekipa filmowa bardzo popularnego w USA programu "Wide World of Sports". I postanowiła wykorzystać nagranie w czołówce telewizyjnego hitu, uznanego później za jeden ze 100 najważniejszych produkcji w historii.
ZOBACZ WIDEO: "Jan Ziobro zachowuje się jak nastolatek. Ataki na Małysza zawsze będą odbierane źle"
Tak Bogataj został wielką gwiazdą za oceanem, jego wypadek stał się wręcz kultowy. Co tydzień oglądały go miliony Amerykanów.
Program rozpoczynała narracja: "Aby zapewnić ci różnorodność sportu - dreszcz zwycięstwa i agonię porażki, dramat sportowych imprez. To jest ABC Wide World of Sports!". Agonię porażki ilustrowało nagranie z Oberstdorfu. Przez prawie 30 lat.
Niczego nieświadomy Bogataj wiódł życie w ojczyźnie. Rok po wpadce zakończył karierę, zaczął szkolić zawodników, doprowadził Franciego Petka do tytułu mistrza świata w 1991 r. Dorabiał jako malarz i rzeźbiarz.
Nie ukrywał zdziwienia, gdy w 1981 r. odebrał telefon ze Stanów Zjednoczonych. - Pragniemy, by zjawił się pan w Nowym Jorku na 20-leciu programu Wide World of Sports - usłyszał. Nie miał pojęcia, że jest sławny. Po krótkich wyjaśnieniach postanowił skorzystać z zaproszenia. To, co zastał, przerosło jego oczekiwania.
Dostał owację na stojąco, a na sali pojawiły się największe postacie światowego sportu! Bogataja musiał ktoś uszczypnąć - o autograf poprosił go arcymistrz Muhammad Ali. Słoweniec myślał, że bokser stroi sobie z niego żarty. Okazało się, że nie. Był w szoku.
Choć Bogataj nigdy nie zaistniał jako skoczek, to jego popularność nie słabnie. Nadal pozostaje symbolem agonii klęski, sformułowania, które na stałe weszło do słownika Amerykanów. Po wpisaniu tego hasła w przeglądarkę internetową pojawia się około 500 tys. propozycji, w większości ze wzmianką o feralnym skoku.
- Nie zostałem medalistą olimpijskim, ale i tak jestem zadowolony, że dzięki Wide World of Sports poznało mnie tyle osób - wspominał Bogataj.