Kamil Stoch skomentował konkurs drużynowy w Vikersund. "Był zwariowany"

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Kamil Stoch
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Jako "bardzo zwariowany" określił Kamil Stoch sobotnie zawody drużynowe na mamuciej skoczni w Vikersund. - Powiem szczerze, że byłem mocno zaskoczony wynikami - powiedział w rozmowie z TVP Sport lider cyklu Raw Air.

Ubiegłoroczna "drużynówka" na największym obiekcie na świecie była jednym z najpiękniejszych konkursów lotów narciarskich w historii. Przebiegał sprawnie, warunki były sprawiedliwe, a loty wielu zawodników bardzo dalekie.

Ci, którzy tym razem liczyli na powtórkę, niestety się zawiedli. Choć nie brakowało naprawdę ładnych lotów, ogólne wrażenie zepsuły nietrafione decyzje dotyczące ustawienia belki startowej. W ich efekcie naprawdę świetni lotnicy, jak Andreas Wellinger czy Noriaki Kasai. Poza Norwegami, w każdej z ekip ktoś zanotował wpadkę - Polacy zajęli 2. miejsce mimo zaledwie 166,5 metra Piotra Żyły w drugiej serii. Słoweńcy zakończyli konkurs na trzeciej pozycji, choć Domen Prevc w swoim drugim skoku lądował już na 132. metrze.

- Konkurs był bardzo zwariowany. Powiem szczerze, że byłem mocno zaskoczony wynikami. Ktoś tam lądował po 150 metrów, a to i tak wystarczało do drugiego, trzeciego miejsca - skomentował zawody w Vikersund Stoch w rozmowie z TVP Sport. Polski zawodnik, który do tej pory dominował w cyklu Raw Air, w sobotę również spisał się bardzo dobrze (206 i 234 metry), ale tym razem kilku zawodników było od niego lepszych. Polak miał szóstą notę indywidualną.

Stoch przyznał, że pierwszą ze swoich prób mocno spóźnił. - Odbiłem się praktycznie z buli. Ten drugi skok był już jednak taki, jakie bym chciał oddawać. Przyjemnie było tak zakończyć zawody - powiedział trzykrotny złoty medalista olimpijski w rozmowie z serwisem skijumping.pl.

W klasyfikacji Raw Air Polak stracił w sobotę ponad 30 punktów do Roberta Johanssona, ale nadal ma nad drugim w "generalce" cyklu Norwegiem dużą przewagę (55,7 punktu). On sam wyników i różnic punktowych nie śledzi, ale poznał już sytuację przed finałowymi zawodami. - Norwescy dziennikarze już wszystko wyliczyli i mi powiedzieli - zdradził.

Po pytanie o żonglerkę belkami startowymi przez jury Stoch na chwilę zawiesił głos. - Nie jest to zbyt przyjemne. Staram się dobrać słowa, żeby określić to w miarę sensownie - przyznał. - Ja staram się nie patrzeć na to, kto z jakiej belki rusza i jaki ma wiatr. To odbierałoby mi radość i koncentrację na tym, co mam zrobić. Jakoś te zawody przetrwaliśmy. Dobrze, że każdy z nas zrobił to, co powinien - podkreślił lider cyklu Raw Air i klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

ZOBACZ WIDEO: Bronisław Stoch: Kamila ciągnie w góry. Chciałby się wspinać

Źródło artykułu: