Urodzony w Szczyrku skoczek długo będzie wspominał sezon 2017/2018. Zdobył mistrzostwo Polski, uplasował się na 13. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a także był mocnym punktem reprezentacji Polski w zawodach drużynowych. - Wspólnie z drużyną zdobyłem wymarzone medale, to było coś pięknego. Ponadto dobrze zakończyłem sezon w Planicy, gdzie latało mi się bardzo dobrze. Pozytywne było też to, że codziennie notowałem nowy rekord - mówi Stefan Hula w rozmowie ze skijumping.pl.
31-latkowi do pełni szczęścia zabrakło jedynie podium w konkursie indywidualnym, choć miał na to szanse. Prowadził po pierwszej serii zawodów w Zakopanem, a także był bliski ogromnej niespodzianki podczas konkursu igrzysk olimpijskich na normalnej skoczni w Pjongczangu.
- Samopoczucie po tym sezonie jest naprawdę dobre. Czuję, że wykonałem kawał dobrej roboty. Może zabrakło trochę indywidualnych sukcesów, bo nie było podium, na które liczyłem i o nie walczyłem, ale ogólnie to był naprawdę udany sezon - ocenia Hula.
Nie da się ukryć, że reprezentant Polski jest już bliżej niż dalej końca kariery. Hula nie myśli jednak jeszcze o przejściu na sportową emeryturę. - Skakanie przede wszystkim sprawia mi ogromną radość. To jest najważniejsze, by mieć motywację i chęć do ciężkiej pracy. Skoki to nie jest łatwy sport, trzeba się mocno poświęcić. Nadal mam na to siły - komentuje.
ZOBACZ WIDEO Stefan Hula. "Nie miał za co żyć. Z żoną zaczęli szyć stroje"