Dawid Kubacki w obu konkursach w Titisee-Neustadt nie zakwalifikował się do drugiej serii. Nowotarżanin jest pogrążony w kryzysie. Sztab szkoleniowy postanowił podjąć zdecydowane kroki. Takie sugerował w rozmowie z nami jego pierwszy trener Józef Jarząbek (więcej -> TUTAJ).
Triumfator Turnieju Czterech Skoczni z 2020 roku nie pojedzie do Engelbergu. W poniedziałek decyzję trenera Thomasa Thurnbichlera ogłosił Polski Związek Narciarski (więcej -> TUTAJ).
- W jednym z wywiadów Dawid mówił, że ma na siebie pomysł. Sam jestem ciekawy efektów. Nie ma skakania za zasługi. Jako związek apelowaliśmy, by w ten sposób postępować. Thurnbichler podjął jednak decyzję sam, on odpowiada za wyniki Polaków, a my nie chcemy się wtrącać w jego metody pracy, bo to nikomu nie pomoże. Dawid spisywał się słabiej, więc nie pojedzie do Engelbergu i myślę, że dobrze się stało - mówi WP SportoweFakty Rafał Kot, członek zarządu Polskiego Związku Narciarskiego.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni wyznała, że choruje. "Byłam pod ścianą"
Przeszłość należy zostawić
W 2023 roku Kubacki przeżywał trudne chwile. Jego żona trafiła do szpitala. Zawodnik długo się nie wahał, zrezygnował z udziału w kilku konkursach i ostatecznie wypadł z podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
- Sam głośno mówiłem, że te bardzo przykre wydarzenia mogły odbić się na jego postawie w minionym sezonie, wcześniej wybijając go z rytmu. Oczywiście Dawid postąpił wtedy słusznie, rodzina jest najważniejsza. Niemniej z perspektywy czasu mam wątpliwości, czy głównie przez to Dawid zaczął skakać słabiej. Myślę, że główna przyczyna mogła leżeć gdzie indziej. Życia prywatnego zawodnika bym w to wszystko nie mieszał i zostawił je w spokoju - przekonuje Kot.
Nie ma mowy o konflikcie
Poprzedni sezon był zupełnie nieudany dla Kubackiego. Zajął dopiero 28. miejsce w Pucharze Świata, z dorobkiem 213 punktów. Zakończył tylko jeden konkurs w czołowej dziesiątce (ósmy w Sapporo). Start tegorocznego cyklu nie pozwolił polskim fanom ujrzeć światełka w tunelu. Na osiem zawodów, aż cztery z nich Kubacki kończył w pierwszej serii.
- Nie możemy być w stu procentach pewni, że Dawid jeszcze wróci do formy, ale ja w niego wierzę. Mam nadzieję, że decyzja o treningach indywidualnych zda egzamin. Nie jestem przekonany, czy Thomas Thurnbichler postąpił słusznie, decydując się wcześniej pójść mu na rękę, gdy zgodził się na zmniejszenie obciążeń w trakcie treningów. To samo było z Piotrkiem, ale on leczył kontuzje. Kamil z kolei przygotowuje się ze swoim sztabem. Pozostali trenowali zgodnie z założeniami Thurnbichlera i powoli widać efekty. Oby Dawid odzyskał formę - mówi członek zarządu PZN.
Weekend w Engelbergu to ostatni przystanek przed Turniejem Czterech Skoczni. - Jeśli Dawid nie odbuduje formy, to Thurnbichler będzie nieugięty i Dawida zabraknie w imprezie. Na pewno nasz trener rozmawiał z zawodnikiem. On sam zdaje sobie sprawę, że skacze słabo i jestem przekonany, że nie jest obrażony, uszanował taką decyzję. Z doświadczonymi skoczkami z takim stażem wypracowuje się jakieś kompromisy, przeprowadza dialog. Na pewno nie ma mowy o żadnym konflikcie - podsumowuje Rafał Kot.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty