Nie każdy może być Kamilem Stochem i w naszych skokach narciarskich nie brakuje zawodników, którzy nie potrafią na stałe przebić się do światowej czołówki. Jednym z nich jest Krzysztof Miętus, który w ostatnich czterech sezonach rzadko startował w zawodach Pucharu Świata. Do głównego konkursu tej rangi ostatni raz zakwalifikował się w 2015 roku.
27-latek ostatnio trenował z kadrą B, a po sezonie podjął bardzo trudną decyzję. Zawodnik AZS Zakopane postanowił zakończyć karierę. Przy skokach zostaje, ale w roli trenera. - Skoki narciarskie to całe moje życie. Nie wyobrażam sobie, abym mógł ot tak o nich zapomnieć i robić coś innego. Bardzo się cieszę, że dostałem szansę sprawdzenia się w innej roli - mówi Miętus.
Pomocną dłoń wyciągnął do niego Kamil Stoch. Najlepszy skoczek na świecie zatrudnił Miętusa w swoim klubie Eve-nement Zakopane, w którym szkolone są dzieci i młodzież.
- Jestem pewna, że Krzysztof doskonale sobie poradzi! Skoki może zrozumieć w pełni i przekazać wiedzę o nich młodym adeptom tylko ten, kto sam ich doświadczył. Dlatego nie wahałam się ani chwili. Myślę, że będzie to właściwy człowiek na właściwym miejscu - mówi współwłaścicielka klubu Ewa Bilan-Stoch.
Miętus najlepszy okres miał w sezonie 2012/13, gdy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajął 38. miejsce. W tamtym czasie zajął najwyższe miejsce w karierze, gdy w Klingenthal był jedenasty.
ZOBACZ WIDEO Największa różnica między Stochem a innymi? Hannawald: W kluczowych momentach decyduje głowa