Pod koniec września FIS usunął z kalendarza PŚ w skokach narciarskich na sezon 2018/2019 zawody na skoczni Vikersundbakken, które miały się odbyć w weekend 16-17 marca. Organizatorzy konkursów na tym obiekcie nie spełnili wymogów Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i nie otrzymali licencji na jego użytkowanie w trakcie zawodów PŚ.
W kalendarzu powstała luka, dlatego Norwegowie wciąż liczą na zmianę decyzji i przywrócenie wymaganej licencji. Z tego względu, Norweski Związek Narciarski przedstawił plany modernizacji skoczni, które mogą zostać zaakceptowane w połowie listopada.
Na skoczni w Vikersund miał odbyć się finał zawodów Raw Air. Dyrektor skoków narciarskich w Norwegii, Clas-Brede Brathen, już zapowiedział, że jeśli FIS nie zgodzi się na rozgrywanie konkursów na mamucie w Vikersund, odbędą się one w Trondheim. W takiej sytuacji liczba konkursów w Raw Air by się nie zmieniła, ale turniej zostałby zredukowany do 3 skoczni - w Oslo, Lillehammer i dwa razy w Trondheim.
Kilka miesięcy temu przedstawiciele FIS zażądali zmodyfikowanie profilu skoczni, tak aby zawodnicy mogli latać wyżej. Organizatorzy zawodów na Vikersundbakken przeszli jednak obojętnie obok tych zastrzeżeń.
Vikersundbakken uznawana jest za największą skocznię świata. W 2010 roku obiekt został gruntownie przebudowany, dzięki czemu zawodnicy mogli zacząć latać nawet w granicę 250. metra. Rekordzistą obiektu jest Austriak Stefan Kraft (253,5 metra). W 2017 roku indywidualny konkurs PŚ na tym mamucie wygrał Kamil Stoch.
ZOBACZ WIDEO Polska - Portugalia. Kamil Grosicki szczerze o akcji przy golu na 2:3. "Wydaje się, że piłka wyszła, ale nie mnie oceniać"