Przeciętny kibic zainteresował się skokami narciarskimi w Polsce w czasach, gdy pierwsze zwycięstwa zaczął odnosić Adam Małysz. Sportowiec z Wisły bił kolejne rekordy w konkursach Pucharu Świata, ale był osamotniony i nie miał wsparcia w kolegach z reprezentacji, przez co trudno było mu o sukcesy z drużyną.
Gdy Małysz postanowił zejść ze sceny, rozbłysła gwiazda Kamila Stocha. Skoczek z Zębu przejął pałeczkę po mistrzu. Z czasem pojawiły się też efekty pracy trenera Łukasza Kruczka czy później Stefana Horngachera. W pojedynczych zawodach inni Polacy, jak chociażby Jan Ziobro, byli w stanie stanąć na najwyższym stopniu podium.
Polskie skoki nie doczekały się jednak sytuacji, w której przed zawodami w ciemno można by typować dwóch naszych reprezentantów do walki o najwyższą pozycję. Nawet gdy sukcesy zaczęła odnosić drużyna, to ze zdecydowanym liderem w postaci Stocha. Sytuacja zmieniła się w sezonie 2018/2019, bo życiową formę przeżywa właśnie Piotr Żyła.
Stoch kontra Żyła
Za nami kilka turniejów PŚ i w klasyfikacji generalnej sezonu mamy sytuację, o której jesienią mało kto by pomyślał. Stoch nie jest najlepszym polskim skoczkiem. Nie oznacza to, że skacze słabo. Jest trzeci z dorobkiem 365 punktów. Tyle że jeszcze lepszy jest Żyła. Na jego koncie widnieje 445 "oczek". Obaj gonią liderującego Ryoyu Kobayashiego.
Polski kibic wreszcie ma dylemat. Jedni wolą Stochą, inni Żyłę. Obaj pochodzą z dwóch różnych światów. Stoch dorobił się opinii wyważonego mistrza, przez lata zdążył zbudować sobie zaplecze wiernych fanów. Żyła to jego przeciwieństwo. Jeszcze do niedawna brylował w telewizji dzięki swoim zabawnym wypowiedziom.
Tak jak cechą charakterystyczną Stocha były kolejne zwycięstwa i chłodne podejście do sukcesów, tak Żyle przypisano na stałe jego "hehehe". Tej jesieni 31-latek przeszedł jednak metamorfozę. Stał się introwertykiem. Jego wypowiedzi dla mediów są bardziej wyważone. Nie ma już żadnych śmiesznych tekstów, jest sucha analiza faktów.
- Trudno mi powiedzieć, aby to były przeciwieństwa. Znam Piotrka długo i początkowo to nie był śmieszek. Mało kto wie, że jakiś czas temu miał poważny kryzys formy. Wtedy nawet wyrzucono go z kadry. I on się wziął za siebie. To było 8-10 lat temu. Wygrał zawody na igielicie, jakie wtedy organizowaliśmy. Dzięki temu wrócił do kadry - przypomina Andrzej Kozak, prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego.
Kolejne śmieszne wypowiedzi Żyły doprowadziły do tego, że znalazł on swoją niszę. Zaczął się pojawiać w reklamach i cieszyć popularnością, nawet jeśli jego wyniki były znacznie gorsze od tych notowanych przez Stocha. - Może to właśnie przez telewizję stworzył się taki wizerunek Żyły-wesołka. Wydaje mi się, że on jest teraz taki sam jak Stoch. Nie miał tak stabilnej formy, ale dzięki pracy trenerów ją zyskał - dodaje Kozak.
Kłopot bogactwa
Równa forma Żyły powoduje, że Polacy mają problem bogactwa, jakiego nie mieli nigdy wcześniej. Mogliśmy jedynie liczyć na kolejne udane występy Małysza czy Stocha, podczas gdy chociażby Austriacy zastanawiali się, czy w danym konkursie zwycięży Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer czy może Andreas Kofler.
Być może Biało-Czerwoni wkrótce będą mieć podobny "problem". Kozak wierzy bowiem, że do dwójki Żyła-Stoch dołączy Dawid Kubacki. - Metamorfoza i wyciszenie pomogły Żyle. To jedno. Jednak jego dobre wyniki pokazują, że sztab trenerski wykonał bardzo dobrą robotę. Nie zapominajmy, że jest też Dawid, który pokazuje się w tej czołówce. Może wkrótce on będzie tym trzecim - uważa prezes TZN.
ZOBACZ WIDEO Polacy zaskoczyli podczas lotów narciarskich. "Loty to pewna nagroda i frajda"
W tej chwili trudno przewidzieć, kto wyjdzie zwycięsko z pojedynku Żyła-Stoch. O ile złoty medalista olimpijski z Soczi i Pjongczangu wie jak sobie radzić z presją w kluczowych momentach, o tyle sportowiec z Cieszyna znajduje się w nowej dla siebie sytuacji. Nigdy wcześniej nie był bowiem wymieniany w gronie kandydatów do zwycięstwa chociażby w Turnieju Czterech Skoczni.
- Talent jest dany od Boga, ale pracę trzeba samemu wykonać. Jak się ma wyniki, to zaczyna się jeszcze mocniej pracować, bo widać tego efekty. Być może tak jest w przypadku Piotra - stwierdza Kozak.
Prezes TZN zauważa też, że Żyła w ostatnich latach znajdował się w cieniu Stocha, co nie oznacza, że ustępuje mu talentem. - Jeśli chodzi o parametry siły czy skoczności, to u Żyły one są najlepsze na świecie. To też należy traktować w kategoriach talentu. On przewyższa wszystkich w tym aspekcie. Oczywiście, wykonanie pracy też można sprawdzić, są do tego konkretne parametry. Nie można jednak mówić, że Piotr jest pozbawiony talentu - podsumowuje prezes TZN.