67. Turniej Czterech Skoczni: pierwsza próba sił. Oberstdorf wita

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Kamil Stoch

W niemieckich Oberstdorfie startuje 67. Turniej Czterech Skoczni. Na razie stopniowo, od treningów i kwalifikacji, których nie można zlekceważyć. Kamil Stoch i Piotr Żyła są wymieniani jednym tchem w gronie największych faworytów

Morderczy okres, istotny każdy skok. Gorszy dzień, ba, słabsza próba, może przekreślić dorobek całego turnieju. Zwycięstwo w klasyfikacji końcowej gwarantuje nieśmiertelność w świecie skoków, niekoniecznie ze względu na gratyfikacje, które są niższe niż przed laty (20 tysięcy franków szwajcarskich). Prestiżowy Złoty Orzeł jest obiektem pożądania, nawet tak nasycony zawodnik jak Simon Ammann (czterokrotny mistrz olimpijski) wciąż marzy o jedynym brakującym tytule - perle w koronie swojej kariery.

Akurat Szwajcar nie będzie się liczyć, bo jest w słabiutkiej formie. Co innego Kamil Stoch i Piotr Żyła, którzy znajdują się na szczycie listy faworytów.

Stoch, trzeci w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, z wielką swobodą, w efektownym stylu zdobył złoto mistrzostw Polski. Zawody w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia to wyznacznik formy. - Od kiedy pamiętam podczas mistrzostw Polski nie skakał jeszcze tak dobrze jak w tym roku w Zakopanem. Po prostu zaprezentował w tym dniu optymalną formę przed 67. Turniejem Czterech Skoczni - chwalił trzykrotnego mistrza olimpijskiego prezes PZN Apoloniusz Tajner.

31-latek wręcz zmiażdżył resztę stawki, otarł się o rekord skoczni i potwierdził, że może powalczyć o historyczny wyczyn - trzeci triumf w turnieju z rzędu, czego dokonał tylko Norweg Bjoern Wirkola. Epokowe wydarzenia to zresztą specjalność Stocha, na przełomie 2017 i 2018 roku powtórzył osiągnięcie Svena Hannawalda i wygrał wszystkie konkursy.

Żeby znaleźć się na szczycie, trzeba znaleźć sposób na niesamowitego Ryoyu Kobayashiego. Japończyk, poza jednym słabszym występem w Engelbergu, nie zszedł w tym sezonie z podium. Większość ekspertów przewiduje rychły spadek formy, głównie ze względu na obciążenie psychiczne. Lider Pucharu Świata, czterokrotny zwycięzca konkursów, jeszcze nie skakał pod taką presją. Dla Japończyków jest nadzieją na pierwszy triumf od 1998 roku, kiedy "stylista" Kazuyoshi Funaki odlatywał rywalom.

ZOBACZ WIDEO: Polacy zaskoczyli podczas lotów narciarskich. "Loty to pewna nagroda i frajda"

W kolejce czeka odmieniony, stonowany Żyła, który nie wypadł w tym sezonie z najlepszej szóstki konkursów. Nie rzuca się w oczy jak Kobayashi, ale już pięciokrotnie stanął na podium. Tylko raz, podczas wspomnianych mistrzostw Polski, przydarzył mu się słabszy dzień. Po dwóch średnich skokach zajął dopiero szóste miejsce, najsłabsze z grona kadry A. - Być może nie trafił z doborem sprzętu. Zresztą widać było nawet kilka błędów na progu. A być może lekko rozregulował się po świętach? Na pewno szybko wróci do dyspozycji - twierdzi były skoczek Mirosław Graf i jeden z prekursorów stylu V.

Kandydatów jest mnóstwo, Niemcy czekają na objawienie nowej gwiazdy, wierzą w Karla Geigera i Stephana Leyhe, choć nie brakuje głosów, że może "odpalić" mistrz olimpijski Andreas Wellinger. Będący w kryzysie Austriacy na szczycie klasyfikacji widzą Stefana Krafta, ale to bardziej myślenie życzeniowe. Zgraja Norwegów, na czele z Johannem Andre Forfangiem, będzie liczyć się w stawce, dobrze radził sobie Domen Prevc.

Treningi i kwalifikacje w Oberstdorfie rozjaśnią obraz, bo od ostatnich występów w Engelbergu minęły prawie dwa tygodnie. To kawał czasu, równie dobrze można stracić, jak i przygotować wielką formę.

Na Schattenbergschanze pojawi się 68 zawodników z 17 krajów. Trener Stefan Horngacher zabrał do Niemiec swoją żelazną szóstkę: Stocha, Żyłę, Dawida Kubackiego, Macieja Kota, Stefana Hulę, Jakuba Wolnego i wyróżniającego się w Pucharze Kontynentalnym Aleksandra Zniszczoła, który odbudował się po chudych latach i wywalczył dodatkowe miejsce dla Polski w Pucharze Świata.

Kwalifikacji nie można potraktować po macoszemu, bo zasady turnieju są specyficzne. Do konkursu dostaje się oczywiście 50 zawodników, którzy są potem dzieleni na pary. Zwycięzca przechodzi dalej, w drugiej serii stawkę uzupełnia piątka szczęśliwych przegranych. Porażka w parze może nawet przekreślić szanse w całym turnieju. Poza tym, warunki pogodowe nieraz zmieniają się w trakcie trwania konkursu, z najlepszymi lepiej skakać w porównywalnej aurze.

Sobota w Oberstdorfie (29.12):
14:30 - treningi (2 serie)
16:30 - kwalifikacje

Komentarze (1)
avatar
Mir14
29.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po kilku zdaniach tekstu powyżej moja myśl była tylko jedna: dość. Tytuł jedno treść drugie.