W Pucharze Świata w skokach narciarskich intensywny jest cały sezon, ale nie da się ukryć, że najbardziej zapracowani zawodnicy są na przełomie roku. To właśnie wtedy rozgrywany jest Turniej Czterech Skoczni, w którym skoczkowie biorą udział aż w czterech konkursach zaledwie w 9 dni.
Sylwester i Nowy Rok tradycyjnie przypada im symbolicznie świętować w Garmisch-Partenkirchen. To właśnie na Neue Große Olympiaschanze (HS140) najpierw w sylwestrowe wczesne popołudnie odbywają się treningi i kwalifikacje, a dzień później - również jeszcze za dnia - noworoczny konkurs.
Skoczkowie doskonale zdają sobie sprawę, że niemiecko-austriacki turniej to duży prestiż. Chcąc liczyć się w nim do samego końca o główne trofeum albo wysokie miejsce (podium lub czołowa dziesiątka) nie mogą po prostu pozwolić sobie na huczne świętowanie nowego roku.
Dlatego ci, którzy oczekiwaliby, że skoczkowie po sylwestrowych treningach i kwalifikacjach ruszają na huczną zabawę i świętują do białego rana, byliby w dużym błędzie. Po zakończeniu skakania na skoczni w Ga-Pa zawodnicy ruszają do hotelu, w którym stacjonują podczas zawodów.
Zjedzą obiad, później zapewne przeanalizują jeszcze skoki z treningów i kwalifikacji (tak żeby być jak najlepiej przygotowanym do zawodów). Niektórzy z nich zapewne potrzebują również skorzystać z pomocy masażysty, by zregenerować się fizycznie na noworoczny konkurs.
Przychodzi wieczór, wielu z nas rusza wówczas na zabawę sylwestrową. Skoczkowie zostają jednak w hotelu. Spotykają się na uroczystej kolacji. W jej trakcie jest symboliczna lampka szampana. Niektórzy czekają jeszcze do północy żeby obejrzeć pokaz fajerwerków, a ci bardziej zmęczeni i ci którzy potrzebują więcej snu na regenerację przed zawodami kładą się spać przed dwunastą.
- Wieczór sylwestrowy spędziliśmy bardzo spokojnie. Zjedliśmy wspólną kolację, a jeszcze przed północą poszliśmy do łóżek. Obejrzeliśmy jakiś film i tyle. Bardzo długo czekaliśmy na kolację, dania były noszone w wielkich odstępach, więc zabrakło czasu na symboliczną rozgrywkę w pokera - tak noc sylwestrową polskich skoczków w 2017 roku opisał Stefan Hula dla portalu skijumping.pl.
- Sylwestra od 15 lat spędzamy tak samo. Czekamy do północy w gronie całej polskiej ekipy. Składamy sobie życzenia, wypijemy lampkę szampana i idziemy spać. Rano trzeba wstać na konkurs noworoczny w Garmisch-Partenkirchen - tak kilka lat temu ten szczególny dzień opisał Maciejowi Kmiecikowi z WP SportoweFakty Adam Małysz, wtedy jeszcze skoczek, a teraz dyrektor sportowy w PZN.
Oczywiście gdy któremuś ze skoczków nie do końca wyjdzie noworoczny konkurs w Ga-Pa pojawiają się plotki, że być może wyłamał się z reguły i trochę pofolgował sobie podczas sylwestrowej nocy. Są to jednak tylko żarty. Na pewno taka sytuacja nie ma miejsca w kadrze Stefana Horngachera.
Austriacki szkoleniowiec przywiązuje wagę do najdrobniejszych spraw i dla niego odpowiednia regeneracja skoczków przed zawodami jest bardzo ważna. Ewentualna zabawa mogłaby sporo kosztować pod względem sportowym jego podopiecznych w Nowy Rok, dlatego huczna zabawa jest wykluczona.
Z jednej strony nie jest to łatwa sytuacja dla sportowca, ale z drugiej przynosi korzyści. Kilka dni później, gdy w Bischofshofen odbiera się nagrody za wysokie miejsca czy triumf w Turnieju Czterech Skoczni (tak w dwóch ostatnich sezonach było w przypadku Polaków), zawodnik już nie pamięta, że gdy inni bawili się, on grzecznie spał w noc sylwestrową.
ZOBACZ WIDEO: Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"