Polscy skoczkowie z tarczą wracają z Sapporo. Rafał Kot: Decyzja co do wylotu była słuszna

East News / Marek Dybas/REPORTER / Na zdjęciu: Rafał Kot
East News / Marek Dybas/REPORTER / Na zdjęciu: Rafał Kot

Rafał Kot nie ma wątpliwości, że Biało-Czerwoni podjęli słuszną decyzję lecąc do Sapporo na konkursy PŚ. Ekspert zabrał także w głos w sprawie przeliczników za wiatr i belkę, które w Japonii nie były sprzymierzeńcami Kamila Stocha.

Ruch był kontrowersyjny, zdaniem niektórych trener zagrał jak hazardzista. Na szczęście było warto. Po dwóch konkursach w Sapporo Biało-Czerwoni powiększyli swoją przewagę nad Niemcami w Pucharze Narodów (do 145 punktów). Do tego Kamil Stoch wywalczył miejsce na podium z fenomenalnym rekordem Okurayamy (148,5 metra). Obudził się także Piotr Żyła, który w niedzielę był czwarty, a do miejsca na podium zabrakło mu zaledwie 0,5 punktu.

- Decyzja co do wylotu do Sapporo była zatem słuszna - podkreślił Rafał Kot i dodał: - Stefan Horngacher wyznaję zasadę, że kiedy już rozpocznie się Puchar Świata, to należy startować we wszystkich konkursach, bez względu na to, gdzie odbywają się zawody. Skoczkowie czas na treningi mieli latem. Dlatego nie należy odpuszczać i trzeba zdobywać kolejne punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i Pucharu Narodów.

Zobacz także: niesamowity rekord skoczni Kamila Stocha. Polski mistrz po raz 63. na podium PŚ

Nie wszyscy polscy skoczkowie wrócili jednak z Japonii zadowoleni. Na pewno na lepsze rezultaty niż 15. i 12. miejsce stać było Dawida Kubackiego. - Troszeczkę był to wypadek przy pracy. Te drugie jego skoki (w obu konkursach pozwoliły nowotarżaninowi awansować o kilka miejsc - przyp. red.) potwierdziły jednak, że Dawid jest obecnie zawodnikiem klasy światowej - zapewnił rozmówca WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner: Każdy Polak musi mieć możliwość oglądania skoków!

- Po Sapporo sytuacja w naszej kadrze się nie zmieniła. Mamy trójkę dobrze skaczących zawodników, natomiast Maciek Kot i Jakub Wolny prezentują się w kratkę. Z kolei Stefan Hula skacze dość regularnie, ale zdecydowanie obniżył poziom w stosunku do poprzedniego sezonu - dodał Rafał Kot.

W sobotnim konkursie w Japonii świat skoków zachwycił Kamil Stoch. Polak, mimo przeziębienia, uzyskał w finałowej serii aż 148,5 metra. Łącznie w dwóch próbach od triumfatora zawodów Stefana Krafta był lepszy od 12,5 metra. Mimo to nie wygrał konkursu i musiał zadowolić się 2. lokatą. To efekt rekompensat punktowych za wiatr i belkę startową.

- Tak naprawdę te rekompensaty mają sprawiedliwe przełożenie tylko wtedy, jeśli wahania siły i kierunku wiatru oraz zmiany belek nie są duże. Wówczas ten system pomaga. Natomiast jeśli warunki są takie jak w sobotę na Okurayamie, czyli zmienny wiatr, w dodatku boczny, to ten system tylko pogłębia loteryjność zawodów. Kamil skoczył o tyle metrów dalej, ale rekompensata punktowa promowała Austriaka. I tak było już kilka razy - zwrócił uwagę były fizjoterapeuta polskiej kadry skoczków.

Zobacz także: Wojciech Fortuna nie ma wątpliwości. Rekord Okurayamy ustanowiony przez Kamila Stocha przetrwa wiele lat

W sobotę Kraftowi w odniesieniu zwycięstwa pomogła matematyka. Dzień później nie było już jednak wątpliwości. Skakał zdecydowanie najlepiej. Łącznie Austriak ma już na swoim koncie trzy z rzędu pucharowe zwycięstwa w tym sezonie.

- Stefan wyrósł na jednego z faworytów tegorocznych mistrzostw świata. Gdy Austriak złapie dobrą formę, to przez dłuższy czas nie schodzi z tego wysokiego poziomu. Jesteśmy już w drugiej części sezonu, więc moim zdaniem w kolejnych zawodach nadal będzie prezentował świetną dyspozycję - stwierdził Rafał Kot.

Od piątku do niedzieli (1-3 lutego) skoczkowie będą rywalizować w Oberstdorfie. Na niemieckim mamucie zaplanowano trzy konkursy indywidualne. Jeden z nich odbędzie się w zastępstwie za odwołane zmagania w Titisee-Neustadt. Relacja na żywo z treningów, kwalifikacji i konkursów w Oberstdorfie oraz ich podsumowanie na WP SportoweFakty.

Źródło artykułu: