Poniedziałkowa informacja o śmierci Mattiego Nykaenena zszokowała całe środowisko skoków narciarskich i nie tylko. 55-letni Fin wydawał się być pełnym wigoru i sił do życia. Jeszcze w piątek grał koncert w Helsinkach, gdzie znakomicie zabawiał publiczność, a według świadków imponował żywiołowością. Niestety, z Finlandii docierają nowe fakty, które wskazują na to, że Nykaenen wcale nie czuł się tak dobrze, jak się większości wydawało.
Poważniejsze problemy zdrowotne wykryto w zeszłym roku. Wyniki badań wykazały cukrzycę. Nykaenen zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji i regularnie badał poziom cukru. Niestety nie do końca dbał o siebie, bo nie radził sobie z nałogiem, którym był alkohol i nie potrafił z niego zrezygnować. W połączeniu z cukrzycą było to szczególnie mało rozsądne.
"Piekło nie jest tak złe, jak moje życie". Wspomnienie Mattiego Nykaenena
Podczas gdy fani na koncertach widzieli żywiołowego Mattiego Nykaenena, najbliższe otoczenie Fina wiedziało, że nie czuje się on najlepiej. Na złe samopoczucie skarżył się swojemu przyjacielowi Kai'owi Merili. - Narzekał na brak sił i był tym sfrustrowany - powiedział Merila, który był w szoku i nie mógł uwierzyć, gdy w poniedziałek włączył komputer i zobaczył nagłówki informujące o śmierci jego przyjaciela. Myślał, że ktoś włamał mu się do laptopa, aby zrobić głupi żart.
Piątkowy koncert w Helsinkach okazał się być jego ostatnim. 55-latek był żywiołowy, potrafił rozruszać publiczność, a na scenie wystąpił w szaliku Polski. Weekend Nykaenen spędził w domu. Jak gdyby nigdy nic wykonywał swoje obowiązki, pomagał żonie robić pranie.
Niestety noc z niedzieli na poniedziałek okazała się tragiczna. Nykaenen zmarł w swoim domu. Jego żona Pia próbowała go jeszcze reanimować. Bezskutecznie. - Pia zadzwoniła o dwunastej, mówiła, że nie ma Mattiego, że nie żyje. Gdy zdała sobie sprawę, że nie oddycha, próbowała go reanimować. Potem przyjechała karetka - opowiada Mirja Talonpoika, teściowa Nykaenena.
Matii Nykaenen był legendą skoków narciarskich. Karierę rozpoczął na początku 1981 roku, a zakończył ją jedenaście lat później. Zdobył wiele medali na igrzyskach olimpijskich oraz mistrzostwach świata. Czterokrotnie wygrał Puchar Świata i dwukrotnie Turniej Czterech Skoczni.
Ale ochlapus. Chlał i wódka sprawiła, że wdawał się w bójki, bił też żonę (a miał ich ze sześć), trafił do więzienia.
Nie był sobą - był alkoholikiem.