W środę na skoczni Bergisel w Innsbrucku odbyły się dwa treningi przed sobotnim konkursem w ramach mistrzostw świata w Seefeld. W pierwszym najlepszy był Killian Peier, w drugim Kamil Stoch, ale głośno było także o Thomasie Aasenie Markengu.
18-letni Norweg, który niedawno wywalczył mistrzostwo świata juniorów, debiutował na Bergisel. Podczas pierwszego treningu wylądował na 103. metrze, a później nie zdążył wyhamować na tzw. przeciwstoku. W efekcie wyleciał poza bandy, a następnie plecami uderzył w barierki (więcej przeczytasz TUTAJ). "Debiutancki skok był dramatyczny i bolesny" - napisał o tej sytuacji norweski dziennik "VG".
Markengowi na szczęście nic się nie stało. Skoczek tak opowiadał o wypadku. - To był zły skok, zły start. Testowałem nowy sprzęt i skończyło się to tym, że przeleciałem nad bandą. Wszystko ze mną w porządku, ale jutro rano mogę być nieco obolały - powiedział Markeng w rozmowie z "VG".
ZOBACZ WIDEO Selekcjoner Brzęczek o powołaniach. "Będą dwie nowe twarze!"
Rzecznik prasowy norweskiej kadry skoczków Steinar Bjerkmann dodał: - Miał problemy, by zwolnić. Później nie był już w stanie wyhamować i skończył w mixed zone dla telewizji (znajdowała się za przeciwstokiem - przyp. red.). To był dla niego ciężki debiut, ale Thomas to twardy chłopak - przyznał.
O wypadku Markenga mówił także Kamil Stoch. Zdaniem trzykrotnego mistrza olimpijskiego Norweg popełnił błąd. - Markeng podszedł sobie do sprawy trochę nonszalancko. Jak ktoś kucnie za wcześnie i zacznie za późno hamować, to takie są skutki - powiedział Stoch dla portalu sport.pl.
Przypomnijmy, że w Innsbrucku oglądaliśmy już w tym roku podobny wypadek. Podczas Turnieju Czterech Skoczni przez bandę przeleciał Kazach Sabyrżan Muminow.
Przeczytaj także: 67. TCS w Innsbrucku: o krok od tragedii. Chwila grozy na Bergisel!