Chodzi o odległości, które musieli uzyskać zawodnicy, by wysunąć się na prowadzenie w konkursie. Choćby przy pierwszym skoku Kamila Stocha zielona linia znajdowała się nawet w okolicach 140. metra. Tu należy dodać, że najdłuższym skokiem w zawodach był ten na odległość 135,5 metra w wykonaniu Markusa Eisenbichlera.
- W pierwszej serii znów mieliśmy dziwną sytuację, bo by zostać liderem, zawodnik musiał skoczyć w granicach rekordu skoczni, ok. 137 metrów. Tak nie powinno być. Niemniej fakty są takie, że byliśmy za słabi, by zdobyć medale - komentuje Stefan Horngacher w rozmowie z TVP Sport.
Czytaj także: MŚ w skokach 2019: Kamil Stoch: Nie chcę mówić, że los mnie skrzywdził
Najlepszy z reprezentantów Polski w Innsbrucku - Kamil Stoch - uplasował się na piątej pozycji, do pierwszego Eisenbichlera tracąc dokładnie 20 punktów. - Nie wiem dokładnie, dlaczego w sobotę się nam nie powiodło. Piątkowy trening i kwalifikacje nie były dla nas udane, teraz widzieliśmy zdecydowaną poprawę, ale to okazało się wciąż za mało, by powalczyć o podium - mówi Austriak.
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 103. Witold Bańka: Przyszłość Horngachera? Tu nie chodzi o pieniądze
Szansę do rehabilitacji reprezentanci Polski będą mieć w niedzielę, gdy zostanie rozegrany konkurs drużynowy. - Przed nami naprawdę trudne zawody. Jeśli chcemy walczyć o obronę tytułu w Lahti, musimy skakać zdecydowanie lepiej - stwierdza Horngacher, który przed niedzielną rywalizacją zmienił Jakuba Wolnego na Stefana Hulę.
Czytaj także: MŚ w skokach 2019. Dawid Góra: Nie tego oczekiwaliśmy. Ale jeszcze może być pięknie
- Wolny był albo już nie jest w formie, która w mojej opinii mogłaby nam pomóc. Uważam, że Hula da drużynie więcej. Skacze stabilniej, choć jego loty nie są perfekcyjnie. Ale i tak spodziewam się po nim więcej - tłumaczy trener polskich skoczków.
2Niemcy
3Austria
4Japonia
5Szwajcaria
6Norwegia
7Slowenia
8Czechy :)
2Niemcy
3Austria
4Japonia
5Szwajcaria
6Norwegia
7Slowenia
8Czechy :)