Wydaje się, że w grupie Polacy są silniejsi. Trzech skacze względnie równo i może się okazać, że to od tego czwartego będzie zależeć wynik zawodów drużynowych. Jak zdecydował Stefan Horngacher, tym razem szansę wykazania się dostanie Stefan Hula.
Niemcy też mają problem z czwartym skoczkiem. Austriacy mogą pochwalić się całą czwórką. U Japończyków wybitną formę prezentuje tylko Ryoyu Kobayashi. Słoweńcy wydają się za słabi, aby walczyć o podium. Norwegowie mają kłopot z pełnym składem, choć część z nich w konkursie indywidualnym pokazało się z niezłej strony. Medal w drużynówce jest więc realny, a wręcz spodziewany. Tylko ten czwarty skoczek...
Jakub Wolny nie może się odnaleźć po chorobie, a forma Stefana Huli nie zachwyca. Jak dotąd skakał słabo, ale w miarę stabilnie. Powiedzmy sobie szczerze, obecnie jego dyspozycja i "czucie" skoczni są zagadką. W końcu ostatnimi czasy sytuacja zmienia się szybko, a w konkursie indywidualnym nie startował. Wydaje się jednak, że obecnie trudno prezentować się słabiej od Wolnego, na formę którego mogła wpłynąć niedawna choroba.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powinniśmy wyrzucać oszustów ze sportu
Mocne odbicie Kamila Stocha, Piotra Żyły i wysoka parabola lotu, która jest normą u Dawida Kubackiego dają też nadzieję na zawody w Seefeld. Na skoczni normalnej te cechy są niezwykle istotne.
Rafał Kot broni decyzji Stefana Horngachera. "To dobre posunięcie" >>
Podążając tropem wypowiedzi Kubackiego, wciąż możemy być dobrej myśli. Szkoda tylko, że po pierwszym konkursie musimy patrzeć w przyszłość bez radości po tym, co zobaczyliśmy do tej pory. Ale jeszcze może być pięknie i to, na razie, jest najważniejsze!
Dawid Góra z Innsbrucku