- Myślę, że ten skok był dłuższy niż 144 metry. Tymczasem na tej odległości kończy się pomiar wideo. Moim zdaniem Robert wylądował na 146. albo 147. metrze - powiedział na antenie telewizji NRK Johan Remen Evensen.
Po słowach byłego skoczka narciarskiego o całej sprawie zrobiło się głośno w norweskich mediach. Menedżer reprezentacji Clas Brede Brathen poinformował dziennikarzy "Dagbladet", że Norwegowie poprosili już FIS i firmę Swiss Timing (zajmuje się pomiarami odległości na skoczni) o sprawdzenie jeszcze raz, ile dokładnie w rekordowym skoku uzyskał Robert Johansson.
Czytaj także: forma Macieja Kota rysą na idealnym wizerunku pracy Stefana Horngachera
- Cała sprawa ma wyjaśnić się w poniedziałek - zapewnił Horst Nilgen odpowiedzialny w FIS-ie za komunikację z mediami.
O komentarz do całej sytuacji został poproszony sam Robert Johansson. - Trudno jest ustosunkować się do tych spekulacji. Nie mam tak dobrego wzroku, kiedy jestem w powietrzu. Ludzie mogą jednak spekulować. Jeśli ktoś uważa, że skoczyłem dalej niż 144 metry, to i tak nic z tym nie mogę zrobić. Na tej odległości na której lądowałem nie ma już żadnych linii - wyjaśnił lider 3. edycji Raw Air.
Poprzedni rekord przebudowanej Holmenkollbakken należał do Andreasa Koflera i wynosił 141 metrów. W sobotę, w loteryjnej drużynówce, Robert Johansson wykorzystał mocny wiatr pod narty i poprawił ten wynik. Na razie według oficjalnych pomiarów nowy rekord skoczni w Oslo wynosi 144 metry. Dzięki tej próbie Norwegowie wygrali sobotnie zmagania zespołowe.
Czytaj także: Robert Johansson idzie po wielką premię. Z kolei Kobayashi zarobił już prawie milion
ZOBACZ WIDEO Kubacki o mistrzostwie świata: "W życiu bym się nie spodziewał. Jest tyle emocji, że aż odcina"