- Pojawię się tu jeszcze, ponieważ nie mogę składać broni i zakończyć w takim stylu - kontynuował, z uśmiechem na ustach, swoją wypowiedź o skoczni w Hinzenbach Kamil Stoch dla portalu skijumping.pl.
Aż trudno w to uwierzyć, ale trzykrotny mistrz olimpijski nigdy na tym obiekcie nie zajął miejsca w najlepszej trójce. Najlepsze, 6. miejsce, zajął w 2015 roku. W tym sezonie skończyło się 13. pozycją.
- Wszystko wygląda fajnie do momentu, kiedy oddaję tu pierwszy skok. Wtedy wszystko się gubi, a ja szukam pewnych elementów, jak pozycja najazdowa, gdzie wszystko traci się na tej skoczni. Dlaczego tak jest? Nie wiem... - przeanalizował, w rozmowie z Dominikiem Formelą, swoje kłopoty w austriackim Hinzenbach Kamil Stoch.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #3: Uratowana kariera. Tomasz Kaczor wicemistrzem świata
Czytaj także: organizatorzy konkursu w Hinzenbach nie popisali się przy odegraniu Mazurka Dąbrowskiego dla Dawida Kubackiego
Ogólnie dwukrotny triumfator klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nie jest wielkim zwolennikiem skakania na małych obiektach. Zdecydowanie bardziej woli duże i mamucie skocznie. - To potrzebne obiekty, szczególnie do trenowania, ale gdyby to ode mnie zależało, to w ogóle nie byłoby takich skoczni. Wymazałbym je ze świata - powiedział ze śmiechem mistrz świata z Val di Fiemme i wicemistrz globu z Seefeld.
W rozmowie dla skijumping.pl Kamil Stoch wyraził także nadzieję, że lepiej pójdzie mu na koniec Letniego Grand Prix 2019 w Klingenthal. Na niemieckiej Vogtlandarenie (HS140) zaplanowano finałowy konkurs cyklu, który odbędzie się w sobotę 5 października o godzinie 16:00. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.
Czytaj także: niecodzienna sytuacja w Hinzenbach. Stłuczka z udziałem busa organizatorów