Dobrze przygotowana skocznia, pełne trybuny i równe, sprawiedliwe warunki pogodowe - to trzy elementy, które są konieczne by konkurs skoków narciarskich można było uznać za udany. W niedzielę w Wiśle, w czasie pierwszych indywidualnych zawodów sezonu 2019/2020, spełnione były tylko dwa pierwsze warunki.
Trzeci, czyli pogoda, niestety bardzo utrudnił przeprowadzenie zawodów. Wiatr na skoczni imienia Adama Małysza co chwila zmieniał siłę i kierunek, powodując przerwy w rywalizacji i znacząco wpływając na wyniki.
Polacy do warunków szczęścia nie mieli. Może poza Dawidem Kubackim, który trafił na korzystny wiatr, ale nie do końca to wykorzystał i po skoku na odległość 125 metrów zajmował po pierwszej serii 14. miejsce. Z Biało-Czerwonych wyżej był tylko Kamil Stoch, który lądował co prawda 7 metrów bliżej, ale miał dużo mniej odjętych punktów (12. pozycja).
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Puchar Świata Wisła 2019. Michal Doleżal skomentował dyskwalifikację Pilcha
Chwile grozy przeżyli kibice na skoczni, gdy Piotr Żyła po swoim skoku (119 metrów) przewrócił się i uderzył głową w zeskok. W wyniku upadku rozciął łuk brwiowy i opuszczał skocznię zakrwawiony. Jak zdradził po pierwszej serii Adam Małysz, Żyła na chwilę stracił wówczas przytomność.
Z polskich zawodników poza Stochem i Kubackim do drugiej serii awansował jeszcze tylko Maciej Kot (116,5 metra i 21. miejsce). Pozostali zajęli odległe miejsca, zawiódł chociażby Jakub Wolny (110,5 metra, 33. miejsce). Mistrz świata juniorów z 2014 roku zapytany o sytuację na skoczni przez reportera TVP, powiedział: pozostawię to bez komentarza.
Zirytowany warunkami, w jakich przeprowadzano inaugurację sezonu, był także jeden z faworytów - Stefan Kraft. Austriak skakał zaraz po Stochu i tak jak on miał niesprzyjający wiatr. Uzyskał zaledwie 109 metrów (24. miejsce) i gdy znalazł się w obiektywie operatora kamery, z przekąsem rzucił tylko: Super! On jednak awansował przynajmniej do drugiej serii, w przeciwieństwie do mistrza świata z Seefeld Markusa Eisenbichlera, który osiągnął... 73 metry i zajął ostatnie 50. miejsce.
Liderem po pierwszej serii był kolega Eisenbichlera z reprezentacji Niemiec Karl Geiger (127 metrów), który miał zaledwie 0,4 punktów przewagi nad Norwegiem Danielem Andre Tande (również 127 metrów) oraz 1,9 punktu przewagi nad trzecim Robinem Pedersenem, również z Norwegii. Pedersen miał jedne z najlepszych warunków i osiągnął aż 136 metrów. Różnice w czołówce były bardzo niewielkie. Pierwszego Geigera od dziesiątego Philippa Aschenwalda dzieliło zaledwie 7,1 punktu. Najlepszy z Polaków Stoch tracił do lidera 10,1 punktu.
Można było się zastanawiać, czy druga runda nie zostanie odwołana, jednak jury postanowiło spróbować. Wiatr na szczęście trochę się uspokoił, choć nadal zawodów nie można było nazwać sprawiedliwymi. W zmiennych warunkach bardzo dobre skoki oddali m.in. Johann Andre Forfang (136 metrów), Yukiya Sato (129 metrów) i Junshiro Kobayashi (129,5 metra), a potem Timi Zajc (134,5 metra).
Kot nie zbliżył się do tych rezultatów (117 metrów), Kubacki wypadł już zdecydowanie lepiej (127,5 metra), jednak do wyprzedzenia prowadzącego wówczas Zajca zabrakło mu 0,9 punktu. Ze Słoweńcem wygrał za to Stoch, który osiągnął 126,5 metra.
To pozwoliło trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu na awans do pierwszej dziesiątki, ale wydawało się, że nie na włączenie się do walki o miejsce na podium. Tymczasem kolejki zawodnicy lądowali blisko i, poza Anze Laniskiem, spadali za Polaka. Drugi po pierwszej serii Tande skoczył już znakomicie (129 metrów) i zwycięstwo mógł odebrać mu tylko Geiger. Niemiec zepsuł jednak skok - tylko 118 metrów sprawiło, że zawodnik Stefan Horngachera spadł na siódme miejsce, które zajął ex aequo z Kubackim, a Stoch zakończył konkurs na trzecim miejscu!
To nie była wymarzona inauguracja Pucharu Świata, konkurs w Wiśle trzeba nazwać po prostu brzydkim. W zmiennych, loteryjnych warunkach, wyniki Stocha i Kubackiego trzeba ocenić jako bardzo dobre. Powodem do niepokoju są natomiast gorsze skoki pozostałych naszych zawodników. Po takich zawodach jak te niedzielne trudno jednak trafnie ocenić formę jakiegokolwiek ze skoczków. Może poza zwycięzcą Danielem Andre Tande - ten przez cały weekend w Wiśle spisywał się znakomicie i pokazał, że w pierwszej części sezonu trzeba będzie się z nim liczyć.
Dobra wiadomość jest taka, że Piotr Żyła w wyniku upadku nie doznał żadnych groźnych obrażeń. - Szybko z tego wyjdzie, choć twarz będzie się długo goiła - powiedział Maciej Kot, dobry kolega skoczka z Wisły.
Wyniki konkursu Pucharu Świata w Wiśle:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Odległości | Nota |
---|---|---|---|---|
1. | Daniel Andre Tande | Norwegia | 127/129 | 241,4 |
2. | Anze Lanisek | Słowenia | 126/126 | 225,6 |
3. | Kamil Stoch | Polska | 118/126,5 | 224,2 |
4. | Ryoyu Kobayashi | Japonia | 124,5/120,5 | 224,0 |
5. | Daiki Ito | Japonia | 130,5/123,5 | 223,2 |
6. | Timi Zajc | Słowenia | 119/134,5 | 222,3 |
7. | Dawid Kubacki | Polska | 125/127,5 | 221,4 |
7. | Karl Geiger | Niemcy | 127/118 | 221,4 |
9. | Robin Pedersen | Norwegia | 136/118 | 219,8 |
10. | Junshiro Kobayashi | Japonia | 117/129,5 | 217,4 |
25. | Maciej Kot | Polska | 116,5/117 | 190,3 |
33. | Jakub Wolny | Polska | 110,5 | 81,3 |
35. | Piotr Żyła | Polska | 119 | 76,1 |
38. | Stefan Hula | Polska | 106 | 74,1 |
39. | Paweł Wąsek | Polska | 106,5 | 73,3 |
44. | Aleksander Zniszczoł | Polska | 103 | 66,0 |