W Wiśle w sobotę zainaugurowano Puchar Świata konkursem drużynowym, w niedzielę zostanie przeprowadzony pierwszy konkurs indywidualny.
Przygotowania rozpoczęły się jednak już kilka tygodni temu. Ponad miesiąc dośnieżano skocznię za pomocą dwóch agregatów. Problem w tym, że przez wysokie temperatury śnieg osuwał się i znikał.
Czytaj też:
-> Skoki narciarskie. Puchar Świata Wisła 2019. Austriacy zabrali głos po triumfie. "Czapki z głów"
-> Skoki narciarskie. Puchar Świata Wisła 2019. Już kontrowersja. Borek Sedlak nie popisał się przy skoku Żyły
Andrzej Wąsowicz, przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Pucharu Świata w Wiśle wyjawił, że na energię elektryczną organizatorzy wydadzą 60 tysięcy złotych.
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Rafał Kot zdradza o co chodzi z nowymi butami skoczków. "To nie jest cudowny sposób na wygrywanie"
- Do tego woda, a nie nadaje się do tego ta twarda z potoku, tylko musimy używać tej przefiltrowanej wody miejskiej. To jest kolejnych 20 tysięcy - wyjaśnił w rozmowie z Polskim Radiem.
Dochodzą też koszty zatrudnienia całego sztabu ludzi, który zajmował się produkowanym śniegiem. 40 procent tego, co zostało wytworzone, "uciekło" z powodu wysokich temperatur.
Organizatorzy bardzo chcieliby, żeby konkursy w Wiśle organizowane były nieco później. - Najlepszym terminem zorganizowania zawodów na skoczni im. Adama Małysza byłby weekend po konkursie w Zakopanem - podkreślił Wąsowicz.
W sobotę triumfowali Austriacy przed Norwegami. Natomiast za Biało-Czerwonymi, którzy stanęli na najniższym stopniu podium, uplasowali się Słoweńcy, Niemcy oraz Japończycy.
Start pierwszej serii niedzielnych zawodów o godz. 11:30.