Skoki narciarskie. Puchar Świata Kuusamo 2019. Walczący z warunkami

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Kilka, a nawet kilkanaście stopni poniżej zera, mnóstwo białego puchu i mroźny wiatr. Konkursy w Kuusamo to pierwsze prawdziwe starcie skoczków z zimą. Polacy niezmiennie w gronie kandydatów do podium.

Inauguracja w Wiśle niewiele miała wspólnego z zimową aurą, mało kto wspomina ją dobrze. Przy kilkudziesięciu stopniach na plusie nie da się idealnie przygotować skoczni sztucznym śniegiem, choć organizatorzy zrobili co mogli. Skończyło się jak przed rokiem - ślizgawką przy lądowaniu. Do tego wzmógł się wiatr i kręcił we wszystkie strony.

Coś o tym wie Piotr Żyła. Polak próbował wyciągnąć maksimum ze skoku w trudnych warunkach, przez co nie zdołał utrzymać równowagi przy próbie telemarku i z impetem uderzył twarzą o zeskok. Krew, oszołomienie, strach. Na szczęście skończyło się na ranach na twarzy i siniakach, Żyła poleciał do Finlandii i nie widać po nim jakichkolwiek skutków ubocznych. W treningach fruwał daleko, przy równych warunkach powinien liczyć się w rywalizacji.

"The show must go on", konkurs w Wiśle na siłę dociągnięto do końca, po drodze padło jeszcze kilka "ofiar". M.in. Markus Eisenbichler, jeden z faworytów, dostał przyzwolenie na skok w takich fatalnych warunkach, że powinien cieszyć się ze szczęśliwego lądowania, nawet przed 80. metrem. Tak naprawdę nie wiadomo zbyt wiele o formie poszczególnych zawodników, dopiero w Kuusamo okaże się, kto naprawdę jest mocny. O ile aura okaże się łaskawa.

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner chce nowego skoczka w rodzinie. "Za pięć lat zaczniemy próby"

Co rok ta sama śpiewka. Pogoda w Laponii to temat wracający jak bumerang. Szczypiący mróz (i trenerzy opatuleni od stóp do głów), zalegające połacie śniegu i przede wszystkim wiatr, właściwie za każdym razem hulający po zeskoku. Konkursy są rzadko odwoływane, ale przeliczniki za warunki czasem zupełnie nie oddają tego, co dzieje się w powietrzu. Dlatego jedno z pierwszych skojarzeń z Kuusamo, oprócz śniegu i siarczystych mrozów, to słowo "loteria".

Akurat treningi i kwalifikacje przebiegły w miarę sprawnie, choć nie obyło się bez zakłóceń. Problemy w locie miał m.in. Dawid Kubacki, który jakoś wybronił się przed przyspieszonym uziemieniem (ZOBACZ). Jak na tamtejsze standardy, wiatr kręcił, ale był jednak w miarę ustabilizowany. Gdyby takie warunki powtórzyć w konkursie, to pogoda raczej nie wypaczyłaby wyników.

Polacy i Kuusamo to też temat na odrębne opowiadanie (CZYTAJ). W skrócie - bywało naprawdę źle. Rukatunturi (HS 142) jest jednym z niewielu obiektów niezdobytych dotąd przez Biało-Czerwonych. Trzy razy na drugim stopniu podium stał Adam Małysz, na pudło wdrapali się też Kamil Stoch i Piotr Żyła. Na tym koniec, zwycięstwo pozostawało poza zasięgiem. Co roku są nadzieje na pełną pulę, ale zadanie znowu będzie bardzo wymagające. W treningach i kwalifikacjach znakomicie skakali Robert Johansson i Timi Zajc, Karl Geiger wyrównał rekord obiektu (147,5 m). Prawdziwej twarzy nie pokazał ubiegłoroczny król Ryoyu Kobayashi.

Najlepszym z Polaków niespodziewanie okazał się Jakub Wolny. W świetnym stylu pofrunął na 139,5 m, zajął siódme miejsce w kwalifikacjach. Pozostali zachowali fajerwerki na konkurs, Kamil Stoch, Żyła i Dawid Kubacki uplasowali się w środku stawki. Na belce zasiądą też Maciej Kot, Stefan Hula i mający nadzieje na pierwsze punkty od wielu miesięcy Klemens Murańka.

Konkurs w Ruce (30.11.2019):

15:20 - seria próbna
16:30 - konkurs ind.

Komentarze (0)