Od wielu lat Klemens Murańka uznawany jest za wielki talent w polskich skokach narciarskich. "Cudowne dziecko polskich skoków" - tak najczęściej określało się zakopiańczyka, gdy ten w latach juniorskich nie dawał szans swoim rówieśnikom. Lata jednak mijają, a my wciąż czekamy na prawdziwy wybuch formy wśród seniorów podopiecznego Macieja Maciusiaka.
W 2015 roku, na mistrzostwach świata w Falun, Murańka wywalczył z kolegami z polskiej drużyny brązowy medal w rywalizacji drużynowej. Wydawało się, że to pierwszy z wielu seniorskich sukcesów tego zawodnika.
Czytaj także: wstrząsająca historia lidera Pucharu Świata. Daniel Andre Tande opowiedział o śmierci brata
Na razie jednak nic z tego. W ostatnich latach Polak bardziej niż na skokach musiał skupić się na swoich poważnych problemach ze wzrokiem. Uporał się z nimi (zakłada specjalną soczewkę). Później wziął się za siebie, ciężko pracował, zbił wagę i sezon 2019/2020 miał być dla niego przełomowy.
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Niezręczny moment podczas wywiadu. Martin Schmitt nie wiedział, co powiedzieć
Oczywiście nadal tak może się stać, ale na razie skoczek z kadry B otrzymał dwie szansy w Pucharze Świata i delikatnie mówiąc nie zachwycił. Tymczasem miało być zupełnie inaczej. Latem Murańka skakał bardzo dobrze. Wygrał klasyfikację Letniego Pucharu Kontynentalnego, czyli bezpośredniego zaplecza Letniego Grand Prix. W tym głównym cyklu kilka razy także pokazał się z dobrej strony.
Później, tuż przed rozpoczęciem Pucharu Świata 2019/2020, z polskiej kadry dochodziły głosy, że Klemens Murańka prezentuje się bardzo dobrze na treningach i może być pozytywną niespodzianką. Na razie jednak 25-latek tego nie potwierdził. W Wiśle, na inaugurację sezonu, nie przebrnął kwalifikacji. W Kuusamo eliminacje miał już względnie udane, ale zupełnie zawiódł w sobotnim konkursie indywidualnym.
Czytaj także: trudny początek sezonu dla skoczków. Polacy jednymi z największych pechowców
W pierwszej serii zmagań na Rukatunturi (HS 142) Klemens Murańka nie miał idealnych warunków. Mimo wszystko, w wysokiej formie, powinien poradzić sobie lepiej niż 102 metry, które osiągnął. Widać, że nadal skoczek ma wielki potencjał, ale nie jest go w stanie uwolnić.
Mimo to, sztab szkoleniowy ufa Murańce, który kolejną szansę na przełamanie otrzyma już za tydzień. Podopieczny Macieja Maciusiaka wystartuje z kadrą A w rosyjskim Niżnym Tagile, gdzie od piątku do niedzieli (6-8 stycznia) odbędzie się trzeci weekend Pucharu Świata 2019/2020.