Liczyliśmy na trochę lepszy początek sezonu w wykonaniu Biało-Czerwonych. Co prawda w Wiśle i Kuusamo nie było źle, ale 3. pozycja drużyny w Wiśle i tylko jedno miejsce na podium Polaka w dwóch konkursach indywidualnych Pucharu Świata, to jednak rezultaty nieco poniżej oczekiwań. Na wyniki podopiecznych Michala Doleżala spory wpływ miał jednak pech do warunków wietrznych, dlatego na razie nie ma powodów do niepokoju.
Gdy warunki na skoczni są stabilne i porównywalne dla wszystkich zawodników, Polacy są bardzo mocni. Udowodnili to w Wiśle, w pierwszej serii konkursu drużynowego. Wtedy na skoczni panowały dobre warunki do skakania, Polacy latali daleko i prowadzili w zawodach. W drugiej serii rozpoczęła się jednak wietrzna loteria. Biało-Czerwoni nie mieli w niej tyle szczęścia co chociażby Austriacy i Norwedzy i dlatego musieli zadowolić się w tym konkursie 3. miejscem.
Czytaj także: Norwegowie wściekli po sobotnim konkursie w Kuusamo. Wiemy, dlaczego zdyskwalifikowano ich za nieprzepisowe kombinezony
Jeszcze bardziej loteryjny był niedzielny konkurs indywidualny w Wiśle. W nim zawodnik, który nie otrzymał mocnego podmuchu pod narty, przy niskiej belce startowej, był praktycznie skazany na porażkę. W pierwszej serii Biało-Czerwoni nie mieli szczęścia do warunków i zajmowali odległe pozycje. Gdy jednak w finałowej kolejce wiatr chociaż trochę im pomógł, to od razu Kamil Stoch awansował na trzeci stopień podium, a Dawid Kubacki zajął 7. miejsce.
ZOBACZ WIDEO: Puchar Świata w Wiśle 2019. Anita Włodarczyk o skokach narciarskich. "Nie sądziłam, że będę to tak przeżywać!"
Generalnie jednak, na początku sezonu 2019/2020, podopieczni Michala Doleżala nie mają szczęścia do warunków. W sobotę w Kuusamo wiało pod narty. Momentami mocno, dlatego jury nie ustawiło zbyt wysoko rozbiegu. I znów skoczkowie, którzy nie trafili na mocny wiatr pod narty, nie mieli szans odlecieć. Pech chciał, że znów nasi liderzy nie mieli mocnego czołowego wiatru. Dlatego Stoch i Kubacki po raz kolejny musieli atakować z dalszych miejsc.
W drugiej serii sobotniego konkursu szczęście uśmiechnęło do Kubackiego, który przy mocniejszym wietrze pod narty skoczył powyżej 135. metra i przesunął się na 12. miejsce. Z kolei Stoch miał jeszcze większego pecha. Był jedynym (!) w sobotę skoczkiem narciarskim, który oddał skok przy wietrze w plecy. Nawet z lekkim podmuchem, przy dość niskich prędkościach na rozbiegu, trzykrotny mistrz olimpijski nie mógł zrobić wiele. Skoczył poniżej 120. metra i musiał zadowolić się 16. lokatą.
W niedzielę Polacy chcieli się zrehabilitować, ale tym razem wiatr nie tylko kręcił. Był również bardzo silny, stwarzał niebezpieczeństwo dla zawodników, więc jury szybko podjęło decyzję o odwołaniu konkursu.
Czytaj także: to nie był udany finansowo weekend dla Polaków. Spadek Kamila Stocha
Niestety, patrząc na dalszy kalendarz Pucharu Świata 2019/2020, nie można wykluczyć, że na szczęście do dobrego wiatru trzeba będzie liczyć przez dwa kolejne weekendy. Po Kuusamo kolejnym przystankiem dla skoczków jest Niżny Tagil, a później Klingenthal. Zarówno w Rosji jak i Niemczech tamtejsze skocznie są nowoczesne. Tyle tylko, że niemal zawsze wieje na nich silny i co najgorsze zmienny wiatr.
Może zatem sprawdzić się scenariusz, że przez dwa kolejne weekendy będziemy obserwować loteryjne konkursy, w których żeby liczyć się w walce o zwycięstwo, trzeba będzie mieć dużo szczęścia do warunków. Być może dopiero tuż przed świętami Bożego Narodzenia, czyli w Engelbergu, będziemy mogli tak naprawdę zweryfikować formę poszczególnych skoczków. W Szwajcarii zwykle panują dość stabilne warunki na skoczni (wiat w plecy) i konkursy na tamtejszym obiekcie są jednymi z najsprawiedliwszych w całym sezonie.