W 2017 roku rozegrał się dramat Daniela Andre Tande i jego najbliższych. Brat skoczka - Hakon-Kristoffer - we wrześniu targnął się na własne życie. Został odnaleziony w lesie, a lekarze robili wszystko, by go uratować. Po dziewięciu dniach musieli się poddać. Młodszy brat lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata miał zaledwie 18 lat.
O rodzinnym dramacie Tande i jego najbliżsi opowiedzieli w programie norweskiej telewizji TV2 "Vart lille land". Zdecydowali się na to ponad dwa lata od tragedii. - Gdy byliśmy młodzi, chcieliśmy być kolejnymi braćmi, którzy rywalizowaliby w Pucharze Świata. Wtedy skakali bracia Hautamaeki. Chcieliśmy być tacy, jak oni. Niestety, to się nigdy nie stanie - powiedział Tande. Jako dzieci razem jeździli na zawody i marzyli o wielkich karierach.
W styczniu 2018 roku Tande zdobył złote medale mistrzostw świata w lotach narciarskich zarówno indywidualnie, jak i w drużynie. Wtedy czuł największy żal, że brata nie ma razem z nim. Płakał w szatni, a ceremonia medalowa opóźniła się o kilka minut.
To był początek problemów Tande. By nie myśleć o tragedii, uciekł w treningi i ograniczał kontakt z ludźmi. Do tego sam zmagał się z dolegliwościami zdrowotnymi, które groziły nawet śmiercią. On walkę o życie wygrał. Zachorował na zespół Stevensa-Johnsona, chorobę immunulogiczno-dermatologiczną, będącą następstwem zażywania leków.
Do tego Norweg zmagał się z kontuzjami, które uniemożliwiły mu treningi i rywalizację w zawodach. Teraz jest w pełni zdrowy i wygrał dwa pierwsze konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich. Nie miał sobie równych w Wiśle oraz Kuusamo.
Zobacz także:
Skoki narciarskie. Puchar Świata. Trudny początek sezonu dla skoczków. Polacy jednymi z największych pechowców
Skoki narciarskie. Janne Ahonen wspomina groźby z Polski. Adam Małysz: Niewiarygodne!
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner chce nowego skoczka w rodzinie. "Za pięć lat zaczniemy próby"