Nieprzepisowe kombinezony norweskich skoczków to jeden z głównych tematów ostatnich dni w świecie skoków narciarskich. Aż trzech z sześciu podopiecznych Alexandera Stoeckla zostało zdyskwalifikowanych właśnie z tego powodu podczas sobotniego konkursu Pucharu Świata w Kuusamo. W przypadku Johanna Andre Forfanga i Roberta Johanssona dyskwalifikacja miała miejsce jeszcze w pierwszej serii, choć obaj uzyskali wynik, który pozwalał im walczyć o najwyższe lokaty. Na podium zmagania zakończył Marius Lindvik, ale i on podzielił los kolegów.
- Materiał kombinezonów nie przepuszczał wystarczającej ilości powietrza - wytłumaczył po zawodach Sepp Gratzer. Ten fakt przekładał się na lepsze noszenie skoczków, a to z kolei na osiągane odległości.
Czytaj także: Skoki narciarskie. Puchar Świata 2019/20. Problemy z wizą zatrzymały fińskiego skoczka
Norwegowie biją się jednak w pierś i zapewniają, że w Niżnym Tagile z pewnością nie dojdzie do podobnej sytuacji. - Nasze kombinezony nie przeszły kontroli i bardzo za to przepraszamy. Jesteśmy przekonani, że to już więcej się nie powtórzy - powiedział w norweskich mediach Clas Brede Braathen, dyrektor norweskiej kadry.
Jednocześnie Braathen zapewnił, że Norwegowie nie zamierzali w żaden sposób oszukiwać poprzez wykorzystanie nowych kombinezonów. - To nie byłoby zgodne z zasadami etycznymi, jakie stosujemy.
W Niżnym Tagile Norwegowie wystąpią w takim samym składzie, jak w Ruce. Na skoczni zobaczymy więc Johanna Andre Forfanga, Roberta Johanssona, Mariusa Lindvika, Thomasa Markenga, Robina Pedersena oraz Daniela Andre Tandego.
Czytaj także: Skoki narciarskie. Puchar Kontynentalny. Znamy skład Polaków na inaugurację
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner chce nowego skoczka w rodzinie. "Za pięć lat zaczniemy próby"