Skocznia w Niżnym Tagile to kolejny obiekt w kalendarzu Pucharu Świata, który dość mocno narażony jest na wiatr. Co prawda zawody zwykle dochodzą do skutku, ale są loteryjne i wiatr daje się we znaki zarówno skoczkom jak i jury. Bardzo trudny do przeprowadzenia był chociażby konkurs w grudniu 2014 roku. To właśnie te zmagania okazały się pechowe dla Dawida Kubackiego.
W pierwszej serii konkursu, zaraz po wyjściu z progu, nowotarżanin otrzymał mocny podmuch wiatru. Narty zaczęły ściągać Polaka na zeskok. Późniejszy mistrz świata robił co mógł, ale nie był w stanie wyratować się przed upadkiem. Z dużym impetem uderzył o zeskok, a kibice śledzący relację wstrzymali oddech. Upadek wyglądał poważnie, przypominał niebezpieczne upadki Thomasa Morgensterna czy Andreasa Wellingera na skoczni w Kuusamo.
Czytaj także: niepokojące prognozy pogody w Niżnym Tagile
Przy Kubackim szybko pojawili się lekarze, ale na szczęście interwencja medyczna nie była potrzebna. Polak o własnych siłach opuścił zeskok i mogliśmy odetchnąć z ulgą - nie stało się mu nic poważnego. Warto podkreślić, że uniknięcie kontuzji Dawid Kubacki zawdzięcza bardzo dobremu zachowaniu w powietrzu. Gdy wiatr zaczął ściągać mu narty do zeskoku, Polak nie spanikował. Starał się zamortyzować zderzenie z zeskokiem i uniknąć upadku na plecy. To się udało, Kubacki bardziej pośladkami uderzył o zeskok i dzięki temu nic poważnego mu się nie stało, chociaż cała sytuacja wyglądała bardzo groźnie.
- Upadek trochę pokazowo wyglądał. Skok nie był zły, ale dostałem podmuch wiatru z boku. Próbowałem się ratować, ale nie do końca się udało. Cóż, czasem trzeba się też przewrócić. To był bardzo loteryjny konkurs, ale czasami tak jest. Taki jest po prostu ten sport. Pretensji do jury nie mam, bo jak ruszałem z belki to pewnie miałem dobre warunki. Co się stanie później, nikt nie jest w stanie przewidzieć - powiedział krótko po wypadku Dawid Kubacki w rozmowie z Tadeuszem Mieczyńskim dla portalu skijumping.pl.
Upadek nowotarżanina przypadł także na okres, kiedy nie był jeszcze skoczkiem ze światowej czołówki. Wielu kibiców wtedy wątpiło, że Dawid Kubacki zrobi wielką karierę w Pucharze Świata. Pojawiały się opinie, że podopieczny Łukasza Kruczka jest królem lata, ale gdy przychodzi zima nie jest w stanie osiągać sukcesów. Po upadku niektórzy kibice zupełnie nie wierzyli już w Dawida Kubackiego. To był błąd i nowotarżanin udowodnił to kilka lat później.
Czytaj także: kolejny weteran wraca. Vassiliev wystąpi przed własną publicznością
Od momentu gdy polską kadrę objął Stefan Horngacher, Dawid Kubacki zaczął coraz mocniej "rozpychać się" w ścisłej czołówce Pucharu Świata. Było pierwsze indywidualne podium, później zwycięstwo, aż w końcu - w marcu 2019 roku - Dawid Kubacki został mistrzem świata. I teraz do pechowego dla siebie Niżnego Tagiłu, 29-latek wraca jako aktualny mistrz świata. Co prawda nowotarżanin nie jest jeszcze w tak imponującej formie jak w poprzednim sezonie, ale stać go na walkę w Rosji co najmniej o najlepszą dziesiątkę zawodów. Oby tym razem nie przeszkodziły mu warunki wietrzne.
ZOBACZ WIDEO: Puchar Świata w Wiśle 2019. Anita Włodarczyk o skokach narciarskich. "Nie sądziłam, że będę to tak przeżywać!"