Sobotnie zawody pierwotnie miały odbyć się na dużej skoczni, jednak ze względu na problemy z przygotowaniem obiektu, zostały przeniesione. W ostatnich latach jest to dość popularna praktyka, dzięki której w razie problemów można uniknąć odwołania całego weekendu Pucharu Świata.
W 2016 roku na taki sam ruch zdecydowali się organizatorzy zawodów w Lahti. Rok wcześniej identyczna sytuacja miała miejsce dwukrotnie. Wtedy to, na mniejsze, zmieniono skocznie w Kuopio i Lillehammer. Polacy nie odgrywali głównych ról w żadnym z tych konkursów.
Zobacz także: Dawid Kubacki faworytem bukmaherów
Ostatnie zawody z cyklu Pucharu Świata na skoczni normalnej odbyły się 16 lutego 2017 roku. Była to próba przedolimpijska w Pjongczang. Świetnie wspomina ją Maciej Kot, który wygrał przed Stefanem Kraftem i Andreasem Wellingerem.
ZOBACZ WIDEO "Kierunek Dakar". Żona Kamila Wiśniewskiego komentuje jego incydent. "To było przerażające"
Przed laty popularnym miejscem do rywalizacji na skoczni K-90 było austriackie Villach. Odbyło się tam siedem konkursów PŚ, ostatni w 2007 roku. Kibice mają w pamięci szczególnie jeden, grudniowy weekend w Villach, ponieważ to tam Polacy zdobyli pierwsze w historii startów podium w zawodach drużynowych.
Zobacz także: Doskonałe warunki na sobotni konkurs
9 grudnia 2001 roku nasi skoczkowie wystąpili w składzie: Robert Mateja, Wojciech Skupień, Łukasz Kruczek, Adam Małysz. Przegrali tylko z Finami i Japończykami. Dzień wcześniej Małysz był najlepszy w konkursie indywidualnym. Na podium stanęli wówczas Matti Hautamaki i Kazuyoshi Funaki.
Po weekendzie w Predazzo, na kolejne zawody na skoczni normalnej nie będziemy musieli zbyt długo czekać. W lutym zawodnicy wybiorą się do Rasnova, gdzie skakać będą na obiekcie HS97.