Skoki narciarskie. Adam Małysz o sytuacji w polskich skokach. "Robi się luka, ale młodych skoczków mamy sporo"

Adam Małysz tłumaczy, że problemem polskich skoków nie jest mała liczba chętnych do uprawiania tego sportu, ale niewielu tych, którzy przy nim pozostają. W Zakopanem Polacy nie wykorzystają wszystkich przysługujących im miejsc - to zaskakujące.

Dawid Góra
Dawid Góra
Adam Małysz Newspix / Rafał Rusek / Na zdjęciu: Adam Małysz
- Tracimy najwięcej zawodników w wieku między 16. a 17. rokiem życia. W zawodach Lotos Cup startuje ponad 130 zawodników, a do wieku seniorskiego dochodzi niewielu. To tutaj jest problem. Trzeba się zastanowić nad tym, co zrobić, aby nam nie uciekali. Przez takie coś robi się luka. Jest przepaść między FIS Cup, a Pucharem Kontynentalnym. Potem tacy zawodnicy przyjeżdżają na PŚ i mają problem z tym, aby się zakwalifikować - relacjonuje dyrektor koordynator w Polskim Związku Narciarskim.

Małysz podkreśla, że perełki jak Dawid Kubacki, Kamil Stoch czy Piotr Żyła zdarzają się raz na dekadę. Do tego są odpowiednio szlifowane.

Zawodnicy wybrali muzykę. Stoch zdecydował się na zmianę >>

- Często dostaję pytania, jak to jest, że Dawid zaczął odnosić duże sukcesy dopiero w takim wieku [skoczek ma 29 lat - przy. red.]. Tymczasem to tylko ciężka praca i umiejętność znoszenia presji. Dążenie do swego może się objawić nawet w późniejszym wieku. Niektórzy mieli talent, ale nie byli w stanie wytrzymać potężnych obciążeń - zaznacza dyrektor i, jak twierdzi, to jest znacznie większy problem niż brak młodych skoczków. Akurat z tym bowiem problemów nie ma żadnych.

ZOBACZ WIDEO: Wielki problem polskich skoków narciarskich. "Poza liderami nie ma już nikogo"

Zarzutem pojawiającym się pośrednio w temacie przyszłości polskich skoków jest liczba zawodników desygnowanych na zawody w Zakopanem. Trener Michal Doleżal mógł skorzystać z 12 miejsc, a zdecydował się tylko na dziewięć.

- Warto jednak zauważyć, że w Zakopanem jest tylko jeden konkurs indywidualny. Musielibyśmy zrezygnować dla niego z wyjazdu mocnej grupy na Puchar Kontynentalny w Japonii. Tymczasem tam są rozgrywane aż trzy konkursy. W PŚ jest wyśrubowany poziom. Nawet, jeśli wielu skoczków przebrnie przez kwalifikacje, to szanse na awans do trzydziestki wciąż są małe. Uzupełnianie tej dwunastki na siłę, nie miałoby żadnego sensu - wyjaśnia Apoloniusz Tajner.

Prezes PZN zgadza się z Małyszem, że w późnym wieku Polska traci wielu perspektywicznych zawodników. Jak sądzi, powody często są pozasportowe.

- Na szkolenie przeznaczamy duże pieniądze, ale nie ma rozwiązań systemowych. Kiedy zawodnik nie jest na tyle dobry, aby otrzymać stypendium państwowe i nie może jeszcze znaleźć sponsora, pojawia się problem. Są zawodnicy, którzy nie mają tak majętnych rodziców, aby pozwolić sobie na lata swobodnych treningów i skoki dla czystej przyjemności - smuci się Tajner.

Nowość na Raw Air. Norwegowie stawiają na ekologię >>

Jako przykład daje Małysza, który w newralgicznym momencie swojej kariery planował zakończyć skakanie. Gdyby wtedy zdecydował się na taki krok, dziś całe polskie skoki wyglądałyby zupełnie inaczej.

- Chcę podkreślić, że znamy problem, ale o rozwój skoków się nie obawiam. W Polsce sięga on do roku 2030 - reasumuje Tajner.

Dawid Góra z Zakopanego

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×