Choć od dawna nic nie jest w stanie mnie zdziwić, nie oznacza to, że nic nie jest w stanie mnie zirytować, zażenować, sprawić, że zacznę szukać powodów ludzkiego zachowania, choć przecież znam je od dawna.
Adam Małysz ogłasza, że jest zakażony koronawirusem. Adam Małysz rozmawia ze mną, informując, jak przebiega choroba i dlaczego zdecydował się wykonać test na Covid-19, a potem opublikować jego rezultat. W Adama Małysza uderza fala hejtu.
Sama informacja jest pożywką, ale prawdziwe pole manewru daje pogłębienie tej informacji. Hejt to zjawisko powszechne - tak samo jak bariery intelektualne w ludzkich umysłach czy brak kultury. To jasne. Jednak to, jakie sprawy hejterzy wybierają na cel ataku, czasem wprost drażni każdy zwój mózgowy po kolei.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokazali, jak na nartach skakać do wody
Pojawiły się już bowiem przypuszczenia, że Małysz chorobę udaje. Pojawiły się ostrzeżenia, choć oczywiście o zabarwieniu pejoratywnym, że choroba się na pewno rozwinie. Niektórzy sobie przypomnieli, że Małysz jest z zawodu dekarzem. Jakby to miało jakieś znaczenie. Inni natomiast mają mu za złe, że chorobą się "chwali". Jakkolwiek miałoby to podnieść popularność, która, umówmy się, od pierwszych zwycięstw w Pucharze Świata większa być już chyba nie może.
Kiedyś Paweł Kukiz z zespołem Piersi śpiewał "Pieśń o Małyszu". To twórczość jeszcze nieskażona brudem sejmowych ław. Opisywał w niej bezpodstawny hejt. Oczywiście w sposób nieco przerysowany. Albo inaczej - myślałem, że przerysowany.
"Małysz od zawsze miał układy
I sprzedał duszę za czekoladę.
Pokalał Adam Biało-Czerwoną,
Nigdy już w góry nie pojadę.
I nienawidzę wszystkich górali,
Szczególnie z Wisły ewangelików.
Bo wszystko było ukartowane,
Żeby pod wierchy ściągnąć turystów!
Ref.
Małysz to zdrajca, Małysz to oszust!
Nie umiał skakać od początku.
On nas okłamał, on nas oszukał!
W orła rozpaczy - Biało-Czerwona."
Tymczasem przejaskrawienie słów piosenki wydaje się już ocierać o rzeczywistość. Minęło tylko kilka lat, a hejt sięgnął już daleko poza granice absurdu. Do jakich granic zbliża się teraz? Nie wiem. I chyba nie chcę wiedzieć.
Abstrahuję od faktu, że Małysz nie jest uwikłany w żadną aferę, że dał Polakom mnóstwo radości jako sportowiec, że trudno wyobrazić sobie, jak dojść do tego, co osiągnął, a co dopiero tego dokonać. Niezależnie od tego, kto by to był i jak przechodziłby chorobę, dolegliwość zawsze odbija się na psychice. A przez medialną zawieruchę Covid-19 chyba szczególnie. Nawet, jeśli nie przynosi ze sobą choćby jednego kaszlnięcia.
Taki hejt więc to zwykłe kopanie leżącego. Nawet jeśli odczuwa się przekonanie bliskie pewności, że za tydzień lub dwa leżący wstanie i wróci do standardowych obowiązków.
Oczywiście można powiedzieć, że hejt jest językiem ludzi małych, że to margines, którego nie warto słuchać. Prawda. Ludzie są różni. Zawsze byłem zwolennikiem tezy, że najpotężniejszą bronią na głupotę jest milczenie, ustawiczny brak zainteresowania. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z żywą zmianą. Hejt zaczyna sięgać coraz dalej, maksymalizuje się i domaga, aby pozwalano mu na więcej.
To jest realny problem. Nie dotyczy jednej grupy społecznej. Choć żadna z tych osób nigdy nie powie prosto w oczy tego, co w niej drzemie, nie jest to także domena internautów. Hejt sięga daleko poza jakiekolwiek kategoryzacje i nazwy portali. Obrzydliwe komentarze zauważyłem bowiem w każdym medium i każdym forum, na które wchodziłem.
Milan Kundera w książce "Życie jest gdzie indziej" napisał, że "Człowiek może być w pełni sobą tylko wtedy, gdy jest w pełni pośród innych ludzi". Moim zdaniem znakiem czasu jest, że człowiek w pełni ujawnia prawdę o sobie tylko wtedy, kiedy nikt nie wie, że chodzi właśnie o niego.
Polska kadra przejdzie badania w środę. Póki co wciąż trenuje >>
Justyna Kowalczyk w centrum kataklizmu. Pokazała wstrząsające zdjęcia>>