- Grupa 24 osób została objęta nadzorem epidemiologicznym i w środę rano zostanie wykonany wymaz przez sanepid cieszyński. Dopiero po otrzymaniu wyników zostaną podjęte dalsze decyzje epidemiologiczne - mówi w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty Jan Winkiel, rzecznik PZN.
Zamieszanie związane z koronawirusem wśród polskich skoczków rozpoczęło się od zakażenia Adam Małysza. 42-latek w poniedziałek ogłosił, że wynik jego testu był pozytywny, ale on sam nie odczuwa żadnych objawów (więcej TUTAJ).
Polska kadra skoczków póki co musi uzbroić się w cierpliwość. W oczekiwaniu na przeprowadzenie testów nikt jednak nie przestaje trenować. - Skoczkowie mogą dalej przeprowadzać treningi i pracować, muszą się jedynie izolować od osób zewnętrznych - podkreśla Winkiel.
W całej sytuacji pewne zamieszanie wywołały słowa Michala Doleżala, który w wywiadzie dla skijumping.pl powiedział, że w poniedziałek testy przeszedł fizjoterapeuta kadry Łukasz Gębala. - Wybraliśmy go jako reprezentanta grupy. Aktualnie czekamy na jego wyniki. To w tym momencie najważniejsze - mówił. To zaczęło rodzić wątpliwości, czy aby na pewno przebadana zostania cała kadra.
- Wysłaliśmy Łukasza Gębale od razu, aby zrobił ten test, ponieważ to będzie dla nas pewien wskaźnik. Jeżeli on faktycznie będzie miał wynik pozytywny to wiadomo, że musimy wówczas zmienić nasze plany, bo prawdopodobieństwo, że cała grupa, bądź jej część, będzie również miała pozytywne wyniki jest dużo większe. To było działanie bardziej pod kątem logistycznym, bo pod kątem epidemiologicznym i tak wszyscy muszą zostać przebadani - zapewnia rzecznik Polskiego Związku Narciarskiego.
Czytaj także:
- Peter Prevc wziął ślub. Na Instagramie pochwalił się zdjęciem z żoną
- Koronawirus. Kandydat na prezydenta życzy Małyszowi szybkiego powrotu do zdrowia
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"