[tag=8365]
Simon Ammann[/tag] szuka nowych bodźców w swoim życiu. W związku z tym szwajcarski skoczek narciarski zdecydował się wziąć udział w wyborach do rady miejskiej Wildhaus - Alt. St. Johann. Sukcesu nie odnotował.
Szwajcar poniósł po prostu sromotną klęskę. Zagłosowało na niego jedynie 209 wyborców. W związku z tym zajął siódme miejsce na... dziewięciu kandydatów.
Ammann zdecydował, że do II tury już nie przystąpi. Do polityki jednak wcale się nie zniechęca i zamierza jeszcze o coś powalczyć na tym polu.
ZOBACZ WIDEO: Branża fitness nie wytrzyma kolejnych obostrzeń. "U nas nawet tłumów nie ma, więc o co chodzi?"
- Wcale nie jestem rozczarowany. Polityka rządzi się swoimi prawami. To było dla mnie ekscytujące przeżycie. Tak naprawdę w ogóle nie prowadziłem kampanii - powiedział Simon Ammann w rozmowie z gazetą "Blick".
Szwajcar próbuje doszukiwać się przyczyn tak dotkliwej porażki. - Możliwe, że ludzie wolą oglądać mnie w sporcie i dlatego chcieli mnie uchronić przed polityką - przyznał skoczek narciarski.
Simon Ammann wciąż ma polityczne marzenia. Chce ponownie powalczyć o ich realizację wtedy, gdy przeprowadzi się do Toggenburga.
- Gdy tylko będę już tam zadomowiony, dwa razy się zastanowię nad kolejną próbą wejścia do świata politycznego. Nadal jestem pewny, że chcę to robić - zaznaczył Szwajcar.
Czytaj także:
> Markus Eisenbichler zwycięzcą mistrzostw Niemiec w Oberstdorfie
> Szczęście i pech. Siedem lat temu odszedł Piotr Wala