Wojciech Fortuna: Byłem tak osłabiony, że trzymałem się ściany

- Do teraz pamiętam obrazki jak lekarze w kombinezonach, przypominający kosmonautów, zabierali żonę do szpitala - mówi Wojciech Fortuna. - W Polsce nie dzieje się najlepiej. Z przerażeniem patrzyłem w środę na Warszawę - dodaje.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Wojciech Fortuna PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Wojciech Fortuna
Ponad 650 tysięcy osób zakaziło się koronawirusem w Polsce. Z COVID-19 walczyli również Wojciech Fortuna i jego żona. Oboje pokonali chorobę i wracają do zdrowia. Żona Fortuny po kilkunastodniowym pobycie w szpitalu wróciła do domu. Mistrz olimpijski w wywiadzie dla WP SportoweFakty opowiada m. in. o walce z chorobą oraz nowym sezonie w skokach narciarskich, który za 6 dni rozpocznie się w Wiśle. 

Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: Słyszę, że głos ma pan już bardzo dobry. Choroba pokonana?

Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski w skokach narciarskich: Sam ten wirus wszedł we mnie i sam wyszedł. Po góralsku wypędziłem go z siebie. Od trzech dni, gdy pracuję w domu i przydomowym ogrodzie, już nie męczę się i nie pocę. Zupełnie inaczej było tydzień temu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie

Wirus mocno dawał się we znaki?

Trochę popracowałem w domu i lał się ze mnie pot. Czułem się, jakbym wyszedł z sauny. U mnie nie było gorączki ani kaszlu. Miałem biegunkę i wymioty. Prawie cały jeden dzień spędziłem w toalecie. Gdy z niej wyszedłem, to trzymałem się ściany, bo tak słabo się czułem. Leczyłem się domowymi sposobami. Piłem mleko z miodem, miód z cytryną. Przyjmowałem dużo witaminy C i pomogło.

Kwarantannę już pan zakończył?

Piątek był jej ostatnim dniem. W czwartek był u mnie jeszcze policjant i przypomniał mi, że jeszcze jeden dzień muszę być w domu. W tym trudnym okresie miałem duże wsparcie od przyjaciół. Radny z Suwałk, Jacek Niedźwiedzki, przejechał 34 km do mnie, żeby przywieźć mi zakupy.

Żona wróciła już ze szpitala do domu?

Tak, dwa dni temu. Łącznie spędziła 11 dni w szpitalu. Trafiła do niego z gorączką i kaszlem. Do teraz pamiętam obrazki, jak karetka z lekarzami w kombinezonach, którzy wyglądali jak kosmonauci, przyjechała po żonę. Jest jeszcze osłabiona, ale wraca do zdrowia w domu. W najbliższych dniach będziemy chcieli, żeby przeszła badania serca w Augustowie. Mamy tutaj dobrych specjalistów.

W pana regionie epidemia mocno się rozprzestrzenia?

Mamy trochę zachorowań. Każdy może jednak liczyć na sąsiedzką pomoc podczas kwarantanny.

Śledzi pan na bieżąco co dzieje się w Polsce: rekordy zakażeń, protesty, czy ostatnie zamieszki podczas Święta Niepodległości?

Oczywiście. Nie dzieje się w Polsce najlepiej. Takie zamieszki w Warszawie nie powinny mieć miejsca. Boję się, że to może się źle skończyć. Z przerażeniem patrzyłem na środowe obrazki ze stolicy. 

Koledzy już dzwonią przed nowym sezonem skoków narciarskich?

Józef Łuszczek to dzwonił już kilka razy. Tak samo Bronisław Stoch. Nie możemy się już doczekać tego sezonu. Zastanawiamy się, jak ten sezon będzie wyglądał w trakcie epidemii.

Ojciec Kamila Stocha chwali się dyspozycją syna?

Podkreśla, że treningi idą zgodnie z planem i forma Kamila jest dobra. Moim zdaniem: Kamil, Piotrek i Dawid dalej będą w ścisłej czołówce, a drużyna regularnie będzie walczyć o podium. Co najmniej do igrzysk olimpijskich w Pekinie możemy być spokojni o wysoką formę Biało-Czerwonych.

Podobno w świetnej dyspozycji jest Klemens Murańka. Wreszcie zacznie skakać na miarę potencjału?

Bardzo bym się z tego cieszył, bo pochodzi z zakopiańskiego klubu. Problemy zdrowotne trochę zahamowały jego karierę. Wraca jednak i to może być jego czas. Na pewno ma potencjał, żeby być w składzie Polski na konkursy drużynowe.

Pan zawsze miał sentyment też do Macieja Kota. Liczy pan na jego odbudowę?

Zdecydowanie. Słyszałem, że pojedyncze skoki Maciek ma naprawdę bardzo dobre. Potrzeba stabilizacji. Widać po nim, że wciąż ma dużo chęci do skakania, a to najważniejsze.

Poprzedni sezon nie do końca udał się Ryoyu Kobayashiemu. Teraz będzie chciał się zrewanżować?

Na pewno. To jeden z najlepszych skoczków na świecie. Mimo wszystko stawiam, że Polacy - przede wszystkim Kamil Stoch - mogą okazać się lepsi od niego.

MŚ w lotach będą należeć do Kamila?

Będzie jednym z faworytów. Jest bardzo doświadczony. Nie raz udowodnił, że potrafi latać bardzo daleko. Pamiętam do teraz jego lot powyżej 250. metra w Planicy. Na tej skoczni czuje się wybornie. Brakuje mu tego złota i moim zdaniem ma duże szanse na ten sukces.

Co ważne, Kamil jest wciąż głodny skoków. Widać po nim, że mu się nie znudziły i ma motywację do dalszego skakania. Bez niej nie byłoby już sensu, żeby kontynuował karierę. A z chęcią kolejnych sukcesów, którą u niego widzę, stać go jeszcze na wiele.

Plan PŚ 2020 w Wiśle (transmisja w TVP, Eurosporcie i na WP Pilot):

Piątek 20.11.2020
15:45 - oficjalny trening (2 serie)
18:00 - kwalifikacje

Sobota 21.11.2020
15:00 - seria próbna
16:00 - pierwsza seria konkursu drużynowego

Niedziela 22.11.2020
15:00 - seria próbna
16:00 - pierwsza seria konkursu indywidualnego

Czytaj także:
Rafał Kot: Miałem koronawirusa. Gdyby nie chaos, byłoby znośnie
Maciej Kot martwi się o żonę: Czekamy na pomoc ze strony rządzących

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Kamil Stoch wygra MŚ w lotach w Planicy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×