Puchar Świata w Wiśle. Wymarzony debiut Andreasa Widhoelzla. "Byłem nieco zdenerwowany"

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Stefan Kraft
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Stefan Kraft

Andreas Widhoelzl nie mógł wymarzyć sobie lepszego startu pracy na stanowisku trenera austriackich skoczków, niż triumf w inauguracyjnym konkursie drużynowym Pucharu Świata w Wiśle.

Niegdyś rywalizował z Adamem Małyszem, a po zakończeniu kariery skoczka postanowił zostać przy tym sporcie i rozwijał się w roli trenera. Andreas Widhoelzl po zakończeniu sezonu 2019/20 otrzymał wielką szansę, obejmując reprezentację Austrii. Już po pierwszym konkursie Pucharu Świata 2020/21 ma na swoim koncie sukces. W sobotę Austriacy po emocjonującej rywalizacji triumfowali w zawodach drużynowych, przed Niemcami i Polską.

- To był oczywiście bardzo dobry dzień. Byłem nieco zdenerwowany, ponieważ były to moje pierwsze zawody w roli trenera reprezentacji. Jestem bardzo zadowolony z występu moich zawodników. Wszyscy czterej pokazali się z dobrej strony, nie musieli robić niczego ekstra, co było podstawą zwycięstwa - przyznał Widhoelzl.

Austriacy triumfowali w składzie: Michael Hayboeck, Philipp Aschenwald, Daniel Huber, Stefan Kraft. W niedzielę, w zawodach indywidualnych, oprócz tej czwórki zobaczymy także Jana Hoerla i Gregora Schlierenzauera.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciało

- Nie mogę się doczekać tego konkursu, ponieważ mamy tutaj jeszcze dwóch zawodników, którzy również są w stanie skakać na tym samym poziomie - zapowiedział 44-latek.

Warto dodać, że Austriacy po raz drugi z rzędu otworzyli sezon od wygranej w konkursie drużynowym. Wcześniej czegoś takiego dokonali Niemcy (w sezonach 2014/15 i 2015/16).

Początek niedzielnego konkursu indywidualnego o godzinie 16:00. Wcześniej (godz. 14:45) rozegrana zostanie seria próbna.

Czytaj także:
Puchar Świata w Wiśle. Media zachwycone emocjonującym konkursem. "Trójstronna bitwa"
Puchar Świata w Wiśle. Bitwa na odległości. Biało-Czerwoni na podium, słabszy skok Kamila Stocha

Komentarze (0)