Czy na stokach można zachować reżim sanitarny? Tomisław Tajner mówi o dwóch rozwiązaniach

Newspix / Stanisław Bielski / Stok narciarski
Newspix / Stanisław Bielski / Stok narciarski

- Polska nie jest jedyna. W Austrii stoki też są zamknięte. Trzeba to przetrwać - mówi Tomisław Tajner. Właściciel wypożyczalni sprzętu narciarskiego i były skoczek ma pomysły, które ograniczyłyby jego zdaniem ryzyko zakażenia COVID-19 na stokach.

W tym artykule dowiesz się o:

- Rozwiązaniem byłoby robienie szybkich testów kasetkowych na parkingu przed stokiem. Wpuszczane byłyby tylko osoby z negatywnym wynikiem. Bez tego zachowanie reżimu sanitarnego na stoku jest bardzo trudne. Jeśli nie testy, to trzeba byłoby kolejne osoby zatrudnić, żeby kontrolowały dystans społeczny w kolejkach - mówi Tomisław Tajner.

Zrealizować te pomysły byłoby jednak bardzo trudno ze względów finansowych. Branża narciarska już liczy ogromne straty. Nie miałaby z czego zatrudnić kolejnych osób lub sfinansować szybkich testów. Tym bardziej, że ostatnio właściciele stoków i wypożyczalni dowiedzieli się o kolejnej dla nich bardzo niekorzystnej decyzji rządu.

Pierwszą było ograniczenie do jednego terminu, od 4 do 17 stycznia, ferii szkolnych. Z kolei w czwartek minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że od 28 grudnia do 17 stycznia stoki narciarskie będą w ogóle zamknięte. Rząd swoją decyzję tłumaczy obawami przed trzecią falą koronawirusa. Rządzący nie chcą, by tuż przed rozpoczęciem szczepień liczby zakażeń znów mocno poszybowały w górę.

ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner mówi o problemie polskiego sportu. "Andrzej Stękała to przetrwał i teraz odbiera nagrodę"

- Decyzja jest bardzo trudna, ale można ją zrozumieć. W Austrii jest podobnie. Spadł śnieg, stoki są naśnieżone, ale są nieczynne. Musimy ten trudny czas po prostu przetrwać - podkreśla Tomisław Tajner.

Były skoczek narciarski i kombinator norweski prowadzi wypożyczalnię sprzętu narciarskiego. Teraz powinien dla niego rozpoczynać się okres żniw. Zwykle trwa od okresu świątecznego do zakończenia ferii, czyli przełomu lutego i marca. Tymczasem w tym roku wypożyczalni na razie nie otworzył i może tego nie zrobić w kolejnych miesiącach.

- Mam nadzieję na pomoc rządową, bo sytuacja jest bardzo trudna. Są jednak osoby w jeszcze gorszej sytuacji - podkreśla Tomisław Tajner, dla którego prowadzenie wypożyczalni nie jest jedynym źródłem utrzymania. Na co dzień jest przede wszystkim trenerem polskiej kadry młodzieżowej w kombinacji norweskiej.

- Nie potrafię sobie jednak nawet wyobrazić sytuacji osób, które np. tylko utrzymują się z wypożyczania nart lub otwartych stoków narciarskich. Wielu przez te kilka miesięcy zarabiało na cały rok - zwraca uwagę.

Czytaj także:
Świetny skok Piotra Żyły! Minimalna porażka z Japończykiem
Przed sezonem byśmy w to nie uwierzyli. Teraz to realny scenariusz

Źródło artykułu: