Od kilku lat Polacy dzielą i rządzą w Turnieju Czterech Skoczni. Wygrali trzy z ostatnich czterech edycji, a teraz realne szanse na Złotego Orła ma drugi w klasyfikacji zawodów Kamil Stoch.
Turniej Czterech Skoczni od wielu lat przyciągał tłumy polskich kibiców przed telewizory. Prawdziwe szaleństwo wybuchło jednak 20 lat temu. Wszystko za sprawą Adama Małysza. Eksperci ostrzegali przed Turniejem. "Uważajcie na Małysza, skacze świetnie na treningach!" - mówili. Niewielu spodziewało się jednak, że wtedy jeszcze mało znany chłopak aż tak bardzo dołoży rywalom.
Zaczął od 4. miejsca w Oberstdorfie. Był niedosyt, bo wygrał kwalifikacje i w konkursie też było go stać na podium. W Garmisch-Partenkirchen znów był najlepszy w eliminacjach i znów w pierwszej serii, na jeszcze starej Grosse Olympiaschanze, oddał nie do końca dobry skok.
Po próbie na 117. metr zajmował 5. miejsce i w finale musiał zaatakować. Postawił wszystko na jedną kartę. Mocno odepchnął się od belki, szybko ułożył pozycję najazdową. Potężnie się wybił. Krzysztof Miklas, komentujący zawody na antenie TVP 1, mówił do mikrofonu: "Leć, leć jak najdalej". Posłuchał. Zszokował tysiące niemieckich kibiców pod skocznią.
Stara Grosse Olympiaschanze była dość małą skocznią. Jej punkt K wynosił 115 metrów. Skoki tuż poza 120. metr były już naprawdę bardzo dobre. Tymczasem Małysz uzyskał aż 129,5 metra. To była niewyobrażalna próba, pokazująca jak wielką formę na turniej, przygotował polski skoczek. Zobaczcie sami:
Mówisz "Małyszomania", myślisz "Turniej Czterech Skoczni 2000/2001" Pora przypomnieć piękne chwile sprzed 20 lat – pierwsza część już dziś o 18:35 Szczegóły dzisiejszej i jutrzejszej transmisji: https://t.co/MKdreqZ51N#skokoholicy #skijumpingfamily pic.twitter.com/pRr4trQyqj
— TVP SPORT (@sport_tvppl) December 25, 2020
Po próbie Małysza niemieccy kibice ucichli, a z trybun dało się usłyszeć tylko "wow". Realizator na chwilę pokazał minę Martina Schmitta, wtedy jednego z najgroźniejszych rywali Polaka. Niemiec chwilę wcześniej skoczył... 117 metrów. Małysz pokonał go o 12,5 metra. Schmitt najpierw niedowierzał, a potem lekko uśmiechnął się pod nosem. Był to jednak uśmiech przez łzy.
Apoloniusz Tajner był natomiast roześmiany od ucha do ucha. Wiedział, że ten skok da znaczny awans jego podopiecznemu. Konkursu jeszcze nie wygrał, ale zajął 3. miejsce. Zadecydowały niskie noty za styl, bo odległością w finale Małysz znokautował rywali. Oczywiście skok na 129,5 metra to był nowy rekord starej Grosse Olympiaschanze.
Po tym skoku rywale wiedzieli już na sto procent, że Małysz jest bardzo groźny i potwierdził to w austriackiej części turnieju. W Innsbrucku i Bischofshofen wygrał z miażdżącą przewagą i został triumfatorem 49. Turnieju Czterech Skoczni.
20 lat później o zwycięstwo w niemiecko-austriackich zawodach walczy Kamil Stoch. 33-latek już dwukrotnie wygrał turniej, teraz stoi przed szansą na trzecie zwycięstwo. Zaczął od 2. miejsca w Oberstdorfie i niewielkiej straty do lidera Karla Geigera. Drugą odsłonę walki polsko-niemieckiej zobaczymy już w piątek na Neue Große Olympiaschanze. Na nowym obiekcie można skakać zdecydowanie powyżej 140. metra i na takie próby liczymy w wykonaniu Stocha jak i innych Polaków.
Początek konkursu o 14:00. Transmisja w TVP 1, Eurosporcie 1 i na WP Pilot. Wynikowa relacja na żywo na WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Kwalifikacje w Ga-Pa dla Słoweńca. Dalekie skoki Polaków!
To jeden z kluczy do sukcesów naszych skoczków? Polska firma otwiera się na inne kraje
ZOBACZ WIDEO: Zmiana pokoleniowa w polskim sporcie? "Świątek, Zmarzlik i Błachowicz przerośli swoich mistrzów"