W kadrze zelżała atmosfera po zamieszaniu związanym z nieprawidłowym testem Klemensa Murańki i chęcią niesprawiedliwego wykluczenia polskich skoczków z zawodów w Oberstdorfie.
- Obecnie w kadrze już tylko się z tego żartuje. Nie ma czego rozpamiętywać. Oni muszą robić swoją robotę. Poza tym skoczkowie podkreślają, że byli odcięci od całego zamieszania, a nad przywróceniem ich do startów, pracował sztab. Ale byli w blokach przygotowani do startu - podkreśla Adam Małysz w rozmowie z WP SportoweFakty.
Najgorzej mógł się czuć Klemens Murańka. Możliwe, że wewnętrznie wziął na siebie odpowiedzialność za ewentualne wykluczenie kadry. Przecież to jego badanie zakończyło się wynikiem niejednoznacznym.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana pokoleniowa w polskim sporcie? "Świątek, Zmarzlik i Błachowicz przerośli swoich mistrzów"
- Pamiętam, jak ja byłem zakażony i powiedziałem o tym chłopakom. Nie mogli opuszczać hotelu, bo mieli robione badania. Na pewno niejeden z nich nieświadomie miał do mnie pretensje - przyznaje dyrektor w Polskim Związku Narciarskim.
Obecnie każdy ze skoczków koncentruje się już wyłącznie na zawodach. Szczególnie, że Polacy są w szerokim gronie faworytów do zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. Według Małysza, jest duża szansa, że triumfatorem będzie Kamil Stoch.
- On się rozpędza. Engelberg często był przełomowym momentem. Po zawodach w Szwajcarii szło już coraz lepiej. Kamil nawet podczas treningów skacze bardzo dobrze. Wszyscy wiedzą, że jak już zaskoczy, potem może być bardzo groźny. Walka jednak będzie trwać do samego końca. Różnice są niewielkie. Faworyci sprzed Oberstdorfu pozostają w grze. Niemcy są zdeterminowani, żeby wygrać. Ostatnio dokonali tego w... 2002 roku! A dla nich Turniej Czterech Skoczni jest, jak Oslo dla Norwegów. Tam po prostu wypada im wygrać - komentuje Małysz.
Do wysokiej dyspozycji bardzo niewiele brakuje Dawidowi Kubackiemu. Już zdarzają mu się pojedyncze znakomite skoki. Jego zadaniem jest bycie czujnym - Polak popełnia błędy, co jest normalne, ale najważniejsze, aby nie weszły mu one w nawyk. To pomoże uzyskać automatyzm konieczny do zwyciężania.
Szanse na dobre wyniki mają także choćby Piotr Żyła i Andrzej Stękała. Ten drugi w Oberstdorfie wywalczył przecież siódmą lokatę. I to po dwunastostopniowym awansie po pierwszej serii.
- Wygląda na to, że Andrzej na dobre zaaklimatyzował się w pierwszej dziesiątce. Wydaje mi się, że to kwestia czasu, aby stanął na podium. Potrzeba mu tylko trochę więcej szczęścia i stabilizacji - podkreśla Małysz.
Oberstdorf nie daje gwarancji. Większość zwycięzców nie wygrało pierwszego konkursu Turnieju >>